Wojciech Nowicki ostatecznie zajął trzecie miejsce w konkursie rzutu młotem na mistrzostwach świata w lekkoatletyce Doha 2019. Polak, który ukończył zawody na czwartym miejscu, zdobył medal dzięki protestowi, który złożyli dyrektor sportowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Krzysztof Kęcki i wiceprezes Tomasz Majewski (WIĘCEJ TUTAJ).
Sędziowie potwierdzili, że trzeci w konkursie Węgier Bence Halasz podczas swojej najlepszej próby (78,18 m) wypadł z koła. Polski protest został uznany i decyzją jury na najniższym stopniu podium w rzucie młotem znalazło się dwóch zawodników - Halasz i Nowicki. Złoto zdobył Paweł Fajdek.
Węgierski nemzetisport.hu nie do końca jednak zgadza się z sędziami. "Na nagraniu wyraźnie widać, że byłem w kręgu. Można mieć kontakt z wewnętrzną krawędzią. Przepisy nie zakazują tego" - skomentował Halasz, cytowany przez serwis "Nemzeti Sport".
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Wojciech Nowicki zdradza, jak dowiedział się o medalu
Węgrzy krytykują też zachowanie... Nowickiego, chociaż reprezentant Polski nie miał nic wspólnego z protestem. "Sprawa jest bardzo kontrowersyjna. Nowicki miał sześć rzutów na to, żeby pokonać Halasza. Polak może pochwalić się najlepszym tegorocznym wynikiem na świecie (81,74 m). Może lepiej było siedzieć cicho i zaakceptować, że to nie był jego dzień. Nieeleganckie! - podsumował nemzetisport.hu.
"Jury po zapoznaniu się z zapisem wideo uznało, że z powodu naruszenia reguł przez Halasza ucierpiał Nowicki. Odwołanie zostało uznane i on także dostanie brązowy medal. Sędziowie uważają jednocześnie, że decyzja dotycząca pierwszej serii wpłynęłaby na podejście zawodnika z Węgier do kolejnych prób, dlatego sprawiedliwe będzie uhonorowanie obu młociarzy" - argumentowała komisja odwoławcza.