Były prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), Lamine Diack, miał oferować sportowcom przyłapanym na dopingu odroczenie zarzutów. "The Guardian" informuje, że Senegalczyk przedstawił propozycję 23 rosyjskim lekkoatletom. Pieniądze z tego procederu miały zostać przeznaczone na walkę o stołek prezydenta Senegalu w 2012 roku. Diack miał finansować jednego z kontrkandydatów dotychczasowego prezydenta - Abdoulaye Wade'a.
Według dokumentów, za "pełną ochronę" sportowcy płacili od 100 do 600 tys. euro. Dzięki łapówkom sportowcy mogli rywalizować na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 r. i lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Moskwie rok później.
Już w grudniu 2014 r. niemiecka telewizja ARD poinformowała, że rosyjska biegaczka Lilia Szobuchowa zapłaciła władzom IAAF 450 tys. euro w zamian za odroczenie badań jej próbek krwi, by mogła wystąpić w maratonie na igrzyskach w Londynie. Ostatecznie Rosjanka została ukarana za doping dopiero dwa lata później.
Zarzuty korupcyjne postawiono sześciu byłym członkom IAAF. Oprócz Diacka oskarżony jest m.in. jego syn, Papa Massata Diack, który niedawno zaprzeczył postawionym zarzutom. Proces rozpocznie się w poniedziałek, 13 stycznia, w Paryżu.
Były szef IAAF jest oskarżany o kilkukrotne przyjmowanie łapówek. 85-latek miał otrzymywać pieniądze m.in. za tuszowanie dopingu rosyjskich zawodników czy przyznanie organizacji igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Prezydentem IAAF był w latach 1999-2015.
Czytaj też: Władimir Putin grzmi po decyzji WADA. "To bardzo niesprawiedliwe"
Czytaj też: Dopingowe problemy Wilsona Kipsanga. Słynny maratończyk zawieszony
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym