Koronawirus. Michał Haratyk krytykuje MKOl. "Jak widać, chodzi im o pieniądze"

Newspix / Tomasz Kasjaniuk/PZLA / Na zdjęciu: Michał Haratyk
Newspix / Tomasz Kasjaniuk/PZLA / Na zdjęciu: Michał Haratyk

Michał Haratyk nie wierzy w to, że igrzyska olimpijskie Tokio 2020 zostaną przeniesione na inny termin. Kulomiot jednocześnie zdradził, że ma problem, bo nie ma miejsca, w którym mógłby trenować.

Ten rok miał upłynąć pod znakiem dwóch wielkich imprez sportowych. Najpierw piłkarskie Euro 2020, a potem igrzyska olimpijskie w Tokio. UEFA już podjęła decyzję, że mistrzostwa Europy odbędą się dopiero w 2021 roku z powodu pandemii koronawirusa. MKOl z kolei cały czas uspokaja, że impreza odbędzie się zgodnie z planem.

Sportowcy są coraz bardziej poirytowani. Wprowadzenie restrykcyjnych zasad w wielu państwach sprawiło, że zawody zostały odwołane, a przygotowania stanęły w miejscu. Dlatego uczestnicy IO coraz głośniej mówią, że nie będą w stanie dobrze się przygotować. Doświadcza tego Michał Haratyk, który jednak wątpi, że igrzyska zostaną przełożone.

- Po tym, co czytam, wydaje się, że MKOl dla ratowania terminu imprezy może nawet zrobić akcję w stylu: "nie poddamy się wirusowi, sportowcy mają dusze wojowników, sprostają wyzwaniu nawet w takich warunkach, coś tam". To przykre, jak bardzo widać, że chodzi im o pieniądze, a nie o bezpieczeństwo - mówi kulomiot w "Przeglądzie Sportowym".

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Haratyk na razie korzysta z nieplanowanej przerwy. Siedzi w domu, grilluje i odpoczywa. Uważa, że taka pauza nie jest w stanie zaburzyć całego cyklu przygotowań, a bardziej może przynieść wiele dobrego. Problem w tym, że odpoczynek na pewno się przedłuży, a nasz kulomiot nawet nie ma, gdzie trenować.

- Moim domem jest Spała, więc zamknięcie COS-ów to tragedia. Mogli pozwolić zostać przynajmniej tym z minimami olimpijskimi. W tak małym gronie i zachowując zasady bezpieczeństwa, moglibyśmy normalnie pracować. Tylko szkoda, że w Spale - już po alarmie - do ośrodka mógł przyjechać ktokolwiek z zewnątrz. Czytaliśmy o rozwoju epidemii i zagrożeniach, a potem w stołówce widzieliśmy nowe osoby, które przyjechały: Niemcy, jacyś zapaśnicy z Włoch, prywatni goście hotelowi. Nikt tego nie kontrolował, liczy się komercja. Więc może to i lepiej, że nas stamtąd wygonili - komentuje.

Haratyk jednak wie, że wszyscy mają ten sam problem i na razie zachowuje chłodną głowę.

Tokio 2020. MKOl odpowiedział sportowcom. "To wyjątkowa sytuacja, która wymaga wyjątkowych rozwiązań" >>

Steve Kerr zapewnia. "Przygotowania do igrzysk olimpijskich zgodnie z planem" >>

Komentarze (0)