W ostatnich tygodniach dużo się działo u Anity Włodarczyk. Polska młociarka na początku roku wróciła do treningów po kontuzji kolana. W trakcie przygotowań jednak pojawiły się pooperacyjne zrosty i blizny, przez co konieczny był kolejny zabieg.
Mistrzyni olimpijska już miała wracać do zajęć, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Niedługo później zapadła decyzja o przełożeniu igrzysk w Tokio na 2021 rok.
- Takiego prezentu w życiu bym się nie spodziewała. Mam więcej czasu na przygotowania. Jakbym teraz wróciła do treningu, to oczywiście wszystko wiązałoby się z dużym ryzykiem. Zawsze z tyłu głowy jest taka myśl, czy się zdążę przygotować po kontuzji, czy nie, mimo tego, że wiary i optymizmu mi nie brakowało - komentuje sportsmenka w Polsacie Sport.
ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców
Ostatnio najgłośniej było o nagłym zakończeniu współpracy z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim. Po wybuchu pandemii nie chciał on przylecieć do Polski, by być do dyspozycji lekkoatletki. Zaproponował więc treningi online.
- Nie wyobrażam sobie, jak miałabym iść na trening z telefonem i przez różne komunikatory trenować, a trener zdalnie przez kilka tysięcy kilometrów miałby mnie instruować online. Ale to są sprawy między nami - mówi Włodarczyk.
Kto będzie nowym trenerem? Anita wykluczyła możliwość powrotu Kaliszewskiego. Przyznała jednak, że niebawem powinno się wszystko wyjaśnić.
- Rozmowy już trwają. Bardzo się cieszę, że związek niczego mi nie narzuca. Związek docenił wszystkie moje osiągnięcia, wie doskonale, że jestem zawodniczką doświadczoną. Dostałam informację, że jeżeli ja będę miała jakiś pomysł, to siadamy do stołu i rozmawiamy, ale na pewno nie będą mi nikogo narzucać - tłumaczy.
Anita Włodarczyk za rok w Tokio będzie walczyć o trzecie olimpijskie złoto z rzędu.
Lekkoatletyka. Anita Włodarczyk: Trener postawił na mnie krzyżyk >>
Prezes PZLA ostro o byłym trenerze Anity Włodarczyk. "To jakaś farsa" >>