Pandemia koronawirusa mocno wpłynęła na plany wszystkich sportowców. Praktycznie wszystko zostało zburzone i trzeba myśleć o reorganizowaniu swoich zamiarów. Skutki szalejącej pandemii odczuła między innymi Kamila Lićwinko.
Polska lekkoatletka chciała podsumować udaną karierę w trakcie igrzysk olimpijskich w Tokio. Okazuje się, że marzenia o medalu olimpijskim musi odłożyć na kolejny rok.
- Kolorowo nie jest. Mimo wszystko trzeba organizować zastępczy trening. Na horyzoncie nie widać ani możliwych startów, ani początku sezonu. Niektórym może nawet przydał się taki czas na regenerację organizmu. U mnie jest nieco inaczej. Na co dzień mam dużo wolnego. Reżim treningowy byłby wskazany! Sytuacja na to nie pozwala. Szkoda narażać zdrowie i życie. Siedzimy z rodziną w domu i czekamy na rozwój wydarzeń - mówi Lićwinko podczas rozmowy z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Małachowski opowiedział o treningach w kwarantannie. "Nie ma odpuszczania. Chcę się przygotować do IO"
Halowa mistrzyni świata w skoku wzwyż chce trenować, ale aktualna sytuacja mocno przeszkadza. Liczy na to, że w tym roku będzie miała możliwość uczestnictwa w jakichś zawodach. Samo przełożenie imprezy w Japonii nie jest dla niej niczym dobrym.
- Decyzja o przełożeniu igrzysk nie była super wiadomością. Na pewno znowu trudno jest się zmotywować i wyjść na trening. W tym momencie może być tak, że będziemy się przygotowywać do czegoś, co w ogóle nie zostanie przeprowadzone. Dziwny sezon. Liczę jednak, że większość startów w kolejnych miesiącach zostanie przeprowadzonych zgodnie z planem. Jeśli nie, pozostaje czekać między innymi na Tokio - dodaje.
Przypomnijmy, że Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio odbędą się w dniach 23 lipca - 8 sierpnia 2021 roku.
Czytaj także:
- Koronawirus. Czy można biegać?
- Ogromne koszty przełożenia igrzysk. Organizatorzy liczą je w miliardach funtów