Trener Małachowskiego: Nie chciałem go brać

- Nie miałem wielkiej ochoty go brać, bo był niewysoki i korpulentny. Ale miał szybkie nogi - przyznał w rozmowie z Gazetą Wyborczą Witold Suski, trener Piotra Małachowskiego, wicemistrza świata w rzucie dyskiem.

 Redakcja
Redakcja

- Nie miałem wielkiej ochoty go brać, bo był niewysoki i korpulentny. Ale miał szybkie nogi. Na zawodach w Ciechanowie, w których go pierwszy raz widziałem, rzucił około 30 m. Nic nie umiał, ale się szybko kręcił. Po roku treningu rzucił 48,10 m, po następnym 59,34 m. Wrodzona krzepa. Ciężki sprzęt nie robi na nim wrażenia. Ale Piotruś ma tylko 206 cm rozpiętość ramion, a Virgilijus Alekna 220 cm. Tylko kręci najszybciej ze wszystkich - wyjaśnił Suski.

- Żeby pokonać 70 m, musi popracować na siłowni, tam są rezerwy. Na razie jest 90 proc. ideału. Jest najsłabszy siłowo z czołówki. Nie wyciska 200 kg, inni wyciskają po 220 kg, mimo dłuższych rąk. Boję się treningów na siłowni z maksymalnymi ciężarami, bo mamy miękkie gryfy, które się bujają. Piotruś ma małe dłonie jak na takiego chłopa. Nie wiem, czy nie delikatniejsze niż moje, i to w dysku problem. Zaraz mu się robią odciski, pękają - dodał w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×