Po ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio Joanna Fiodorow zdecydowała się zakończyć sportową karierę. 33-letnia srebrna medalistka mistrzostw świata pozostała jednak przy młocie, ale nie jako zawodniczka, a trenerka mistrza olimpijskiego - Wojciecha Nowickiego.
Fiodorow przyznała, że w czasie jej kariery najcięższy był okres tuż przed igrzyskami w Rio de Janeiro w 2016 roku. To wtedy zmarła jej babcia, tata, a później na trzy tygodnie na OIOM-ie wylądowała mama. - Rano trening, wizyta u mamy w szpitalu, znowu trening i powrót do domu - tak wtedy wyglądał mój dzień - wspomina na łamach "Przeglądu Sportowego".
- Wpadłam w cug. Trwał jakieś pięć dni. Wieczorem brałam butelkę wina albo mocniejszego alkoholu i piłam, żeby trochę lepiej się poczuć. Nie upijałam się, ale łatwiej mi się później zasypiało (...) Pomyślałam, że muszę zadbać o siebie i mamę. Ta myśl pomogła mi wyjść z tego cugu. Jestem dzieckiem alkoholika, ale wiem, że nigdy nie popełnię takiego błędu jak mój ojciec - dodała Fiodorow.
Trzykrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich w Tokio zajęła 7 miejsce. Po raz ostatni do koła weszła na początku września podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej.
Po zawodowej karierze zajmie się trenowaniem Nowickiego, który po 9 latach zakończył współpracę z Malwiną Wojtulewicz-Sobierajską. Jak wspomniała Fiodorow, mistrz olimpijski z Tokio sam wyszedł z taką propozycją.
Czytaj też:
-> Maria Andrejczyk oddała medal olimpijski
-> Lewandowski wyjawił, jakie są stawki za stypendium. "Wstyd i śmiech"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!