Kamil Kuczyński dla SportoweFakty.pl: Najlepiej usiądźmy i nic nie róbmy

Nie milkną echa po burzliwych słowach Ryszarda Szurkowskiego, mistrza świata amatorów i srebrnego medalisty z igrzysk olimpijskich w Monachium i Montrealu w kolarstwie szosowym.

Nie tylko Maja Włoszczowska jest zaskoczona słowami Ryszarda Szurkowskiego, jakoby odpowiedzialność za jej pechowy uraz ponosił trener Marek Galiński, a cała kontuzja naszej zawodniczki była efektem szeregu błędów popełnionych przez jej sztab szkoleniowy. Na legendzie polskiego sportu suchej nitki nie pozostawia Kamil Kuczyński - olimpijczyk z Pekinu i Londynu w kolarstwie torowym. 27-latek podziela zdanie Włoszczowskiej i nie jest w stanie zrozumieć dawnego dominatora Wyścigu Pokoju. - Zarzut pana Szurkowskiego, że kontuzja Majki jest wynikiem błędów w treningu, jest absurdalny i irracjonalny. Nie przypominam sobie oskarżenia byłego już trenera Włoszczowskiej, pana Andrzeja Piątka o jej upadek przed mistrzostwami świata w Australii. Jak sama przyznała - upadek miał miejsce na w miarę łatwej technicznie części trasy. Upadki w kolarstwie zdarzają się przecież cały czas i są wpisane w ten zawód. Najczęściej kończą się na stłuczeniach, czy obtarciach. Tym razem skończyło się to kontuzją. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że przytrafiło się to przed samymi igrzyskami. Pan Szurkowski potrafił nawet połączyć fakt upadku Majki ze złym systemem szkolenia w Polskim Związku Kolarskim. Że niby jedno ma coś wspólnego z drugim? Ja nie widzę w tym stwierdzeniu sensu, ale może nie wiem jeszcze wszystkiego. Wiem za to, że pan Szurkowski był przez rok prezesem tego związku i nie przypominam sobie, aby wtedy narzekał albo próbował coś zmieniać w szkoleniu prowadzonym przez związek - mówi Kuczyński.

Nasz torowiec uważa, że urazy dla sportowców są chlebem powszednim. - Idąc tokiem myślenia pana Szurkowskiego, powinniśmy zaapelować do wszystkich olimpijczyków o to, żeby zaprzestali trenować, bo jeszcze coś złego może się stać na treningu. Niech kolarze zejdą z rowerów albo niech przez kolejne ponad dwa tygodnie, jeśli chodzi o MTB jeżdżą tylko przejażdżki. Niech oszczepnicy przestaną rzucać oszczepem, bo jeszcze komuś może się ten oszczep wbić w stopę. Tak jak w przypadku Piotrka Małachowskiego, naszego dyskobola, któremu na treningu zerwał się mięsień. Gdyby nie trenował, nie nabawiłby się kontuzji...Czy to też wina trenera? Najlepiej usiądźmy i nic nie róbmy... - ironizuje reprezentant Polski.

Zobacz więcej:

Włoszczowska wstrząśnięta słowami Szurkowskiego

Komentarze (0)