IO gr. A: Walka o złoto, runda druga - przed spotkaniem Polska - Bułgaria

Czas zapomnieć o sukcesie z Włochami. Przed biało-czerwonymi kolejny mecz - tym razem z Bułgarią. Podopieczni Najdena Najdenowa będą chcieli zrewanżować się za porażkę w Lidze Światowej.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Euforia po pierwszym pojedynku Polaków na igrzyskach olimpijskich nie opada. Podopieczni Andrei Anastasiego nie zawiedli swoich fanów i tchnęli nadzieję w serca fanów polskiego sportu.

Teoretycznie najsilniejszy mecz w grupie nie pozostawił wątpliwości, kto będzie faworytem do wygrania rywalizacji w grupie A, ale pokazał też, że zwycięzcy Ligi Światowej nie są drużyną bez mankamentów. Uwypuklił to pierwszy set, w którym spora przewaga została roztrwoniona. Dopiero po pojedynku okazało się, że podstawowy przyjmujący kadry, Bartosz Kurek miał poważne problemy ze zdrowiem. Zatruł się i nie uczestniczył w ostatnim treningu przed starciem z Włochami. Nie przeszkodziło mu to w wywalczeniu 18 punktów i zdobycia tytułu najskuteczniejszego na parkiecie.

Polacy cieszyli się po pierwszym meczu. Po drugim będzie podobnie? Polacy cieszyli się po pierwszym meczu. Po drugim będzie podobnie?
Teraz o meczu z Italią należy wspominać jedynie w kontekście układu tabeli. Kolejnym rywalem temu Anastasiego będzie doskonale znana sztabowi trenerskiemu Bułgaria. Targany kłopotami zespół Najdena Najdenowa był przeciwnikiem Polaków podczas finałowego turnieju Ligi Światowej w Sofii. Gospodarze niczym nie zaskoczyli i przegrali 0:3.

Co ciekawe, włoski szkoleniowiec biało-czerwonych nie był zadowolony z przekonywującego zwycięstwa jego ekipy. - Ten mecz nie był idealny w naszym wykonaniu. Najważniejsze jednak było, że cały czas utrzymywaliśmy koncentrację. Mój asystent Andrea Gardini tylko mi podpowiadał, że serwujemy słabo, nie mamy ataku itd. Doskonale o tym wiedziałem. Ale co z tego? Wygrywaliśmy, więc bez sensu było coś zmieniać - przyznał szczerze na pomeczowej konferencji.

Czy Bułgarów należy się bać? Nie, ale nie wolno ich lekceważyć mimo braku Mateja Kazijskiego. W pierwszym meczu na igrzyskach grę biało-zielono-czerwonych ciągnął Wladimir Nikołow. Spotkanie z Wielką Brytanią z pewnością nie było szczytem zarówno marzeń, jak i umiejętności ze strony Bułgarii. Po druzgocącej porażce przed własną publicznością ekipy nie będzie trzeba dodatkowo mobilizować na starcie z Polakami.

Jeden z kluczowych graczy naszej kadry ciągle przestrzega przed huraoptymizmem. - Cały czas musimy pracować nad sobą. Mecz z Włochami absolutnie nie był naszym najlepszym w karierze. Nazwałbym go dobrym, ale nie rewelacyjnym. Stać nas na znacznie lepsza grę, we wtorek chcemy ją pokazać. Stosujemy zasadę małych kroczków. Po jednym spotkaniu od razu koncentrujemy się na następnym. Tylko z taką mentalnością możemy wygrywać - stwierdził po zwycięstwie nad Włochami.

Po drugiej stronie nie ma optymizmu nawet jeśli chodzi o mecz z gorszymi od biało-czerwonych Włochami. - To, co pokazali Włosi w tej chwili jest daleko powyżej naszego poziomu. Bez Mateja (Kazijskiego - przyp. red.) i Andrieja (Żekowa - przyp. red.) gra się bardzo trudno - da się przeczytać w wywiadzie Nikołowa dla bułgarskiej prasy.

Polacy, podobnie jak w Sofii, będą zdecydowanymi faworytami. - To będzie zupełnie inne spotkanie. Temu w Sofii towarzyszyło mnóstwo nerwów, oni grając u siebie byli pod wielką presją - przestrzega Bartman. Kto okaże się lepszy? Odpowiedź już w we wtorek, najpóźniej około godziny 15. Początek starcia zaplanowany jest na godzinę 12.30. Na relację LIVE z tego pojedynku, jak i wszystkich zmagań na olimpijskich arenach, zapraszamy do portalu SportoweFakty.pl.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×