Początek spotkania był bardzo zacięty, walka toczyła się punkt za punkt. Po pierwszej przerwie technicznej Amerykanki zdołały wypracować sobie przewagę dzięki zepsutym atakom rywalek. Za trzecim razem Paula Pequeno skończyła atak i przerwała tę serię, lecz jej drużyna nie była w stanie zniwelować trzypunktowej przewagi. Błędy własne Brazylijek zadecydowały o tym, że premierową partię wygrały ich przeciwniczki. Aby móc walczyć jak równe z równym, Canarinhos musiały przede wszystkim poprawić atak. Jednak drugi set nie układał się po ich myśli, już przy stanie 6:3 trener José Roberto Guimarães wziął czas, który nie przyniósł oczekiwanego efektu. Zmiany oraz wskazówki dla swoich podopiecznych również nie podziałały, więc cały zespół powoli przygotowywał się do kolejnej partii.
Presja podziałała mobilizująco na Brazylijki, które seta ostatniej szansy zaczęły bardzo dobrze. Zaniepokojony Hugh McCutcheon poprosił o czas już przy stanie 3:6. Z upływem czasu jego podopieczne obudziły się i wróciły do walki. Canarinhos cały czas utrzymywały dwa, trzy punkty przewagi, ale na drugiej przerwie technicznej prowadziły ich rywalki jednym "oczkiem". Lepiej rozegrana końcówka dała zwycięstwo właśnie Brazylijkom. Ta porażka podrażniła Amerykanki, które od początku czwartej dominowały na parkiecie. Mimo starań ich rywalek i zaciętej końcówki, udało im się triumfować.
Najskuteczniejszą zawodniczką w ekipie USA była Destinee Hooker, zdobywczyni 23 punktów. Ciężar zdobywaniu punktów w brazylijskich szeregach był rozłożony bardziej równomiernie, ale najlepsza okazała się Sheilla, autorka 15 "oczek".
USA - Brazylia 3:1 (25:18, 25:17, 22:25, 25:21)
USA: Berg, Hooker, Akinradewo, Harmotto, Larson, Tom, Davis (libero) oraz Thompson, Haneef-Park, Miyashiro.
Brazylia: Fernandinha, Paula, Fabiana, Thaisa, Jaqueline, Sheilla, Fabiana (libero) oraz Tandara, Natalia, Fe Garay, Dani Lins, Adenizia.