Obrończynie tytułu z Pekinu z 2008 roku, siatkarki Brazylii znalazły się w trudnej sytuacji przed ostatnią kolejką fazy grupowej. Canarinhos będą walczyć o życie w starciu z Serbią i liczyć na potknięcie Turczynek z niepokonanymi Stanami Zjednoczonymi, co w tym przypadku jest bardzo realne. Odpadnięcie Brazylijek z udziału w ćwierćfinale igrzysk w Londynie byłoby wielką sensacją, tak jak brak awansu ich kolegów. Podopieczni Bernardo Rezende są w tej chwili na drugim miejscu w swojej grupie i mają trzy "oczka" przewagi nad Niemcami, z którymi spotkają się na koniec pierwszej rundy.
Brazylijczycy zaczęli turniej w Londynie bardzo dobrze. Pokonali m.in. Rosjan 3:0, choć męczyli się z Serbami (3:2). Zaznali goryczy porażki jedynie z USA, jednak wygrana nad Sborną pokazuje, że Canarinhos nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa na tych igrzyskach. Przed turniejem byli stawiani w gronie faworytów do złotego medalu, jednak nie prezentowali w tym roku tak pewnej i skutecznej siatkówki jak w poprzednich latach. Mimo to były złoty medalista igrzysk olimpijskich z Montrealu z 1976 roku i ekspert siatkarski Tomasz Wójtowicz przestrzega przed zbyt wczesnym przekreślaniem drużyny z Ameryki Południowej.
- Brazylijczyków cały czas trzeba się obawiać. Pamiętajmy, że myśmy wygrywali z nimi, ale to wygrywaliśmy po ciężkich bojach. To były trudne starcia, gdzie nasza drużyna grała dobrze. Według mnie Brazylijczycy w tym turnieju jeszcze tak na sto procent nie grali - twierdzi Wójtowicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Zdaniem byłego siatkarza reprezentacji Polski walka o złoto olimpijskie rozegra się między czwórką najmocniejszych drużyn, w której gronie znajduje się ekipa Andrei Anastasiego. - Jest Brazylia, jest Rosja, są Stany Zjednoczone. To wśród tych zespołów musimy upatrywać naszych rywali, ich musimy się najbardziej obawiać - dodaje Wójtowicz.