Spotkanie Rosji z Brazylią stało na niezwykle wysokim poziomie. Obie ekipy pokazały znakomitą siatkówkę. Potwierdza to Ireneusz Mazur, mimo że spodziewał się zupełnie innego rozstrzygnięcia meczu o olimpijskie złoto: - Finał bardzo mi się podobał. Przyznam szczerze, że przed spotkaniem stawiałem na reprezentację Brazylii. Poziom sportowy jaki prezentowali oni podczas całego turnieju dawał im spore szanse na końcowy sukces. Rosjanom z kolei zdarzało się w przeszłości nie wytrzymywać presji w tak ważnych meczach. Jestem jednak pod wrażeniem finału, a zwłaszcza przemiany jaką przeszedł zespół trenera Alekno. Swoista wyjątkowość tego spotkania na pewno będzie długo wspominana. Było to też ogromne wydarzenie ze szkoleniowego punktu widzenia. Ten mecz dostarczył sporo materiału do analiz trenerom i sztabom szkoleniowych na całym świecie.
Oglądając finał od początku do końca można było mieć wrażenie, że Rosjanie na dwie pierwsze partie w ogóle nie dojechali. Trener Mazur widzi to troszkę inaczej: - Oni nie zdążyli wsiąść do pociągu, który rozpędzili Brazylijczycy. Rosjanie czegokolwiek by nie zrobili, na ogół zatrzymywali się na bloku rywala, a jeśli już udawało im się go przełamać to przeciwnik znakomicie bronił i kontratakował. Brazylia była królem polowania, bo praktycznie wszystkie istotne akcje padały jej łupem. Rosja była przez dwa sety daleko w tyle - twierdzi ceniony ekspert.
Skąd tak diametralna zmiana i końcowy triumf Sbornej? Według byłego selekcjonera i mistrza Polski z PGE Skrą Bełchatów, kluczowa była zaskakująca roszada w ustawieniu przeprowadzona przez rosyjskiego szkoleniowca w trzeciej partii, kiedy to na boisku jednocześnie znalazło się trzech środkowych bloku. W tej sytuacji nominalny atakujący Michajłow ustąpił w ataku miejsca Muserskiemu, a sam zajął pozycję przyjmującego. - Mecz był dramatyczny. Mag Alekno musiał się ratować rozpaczliwym ruchem, który mógł wprawić w spore zdziwienie większość obserwatorów, ale przede wszystkim siatkarzy i sztab szkoleniowy Brazylii. Nie było jednak innego wyjścia skoro as atutowy Michajłow nie radził sobie w pojedynkę, a i środkiem Rosjanom było bardzo ciężko się przebić. Potrzebne były roszady. Alekno na pewno wiedział co robi. Michajłow był kiedyś przyjmującym, a Muserski sprawdzał się niejednokrotnie jako atakujący. Ten wariant musiał być trenowany jako rozwiązanie zastępcze. Trener Sbornej postawił wszystko na jedną kartę. Nie miał przyjęcia, więc zdecydował się wszystkie siły rzucić na atak. Mogło się udać, ale nie musiało. Efekt tymczasem był piorunujący. Muserski w trzeciej partii popełnił tylko dwa błędy. Za nowym zaskakująco świetnym liderem poszli pozostali zawodnicy. Nieoczekiwany manewr trenera okazał kluczowy dla dalszych losów całego finału - wyjaśnia Mazur.
Canarinhos przegrali, wydawałoby się, wygrany mecz. Taka porażka może boleć i pewnie nie łatwo będzie się po nie podnieść. - Brazylijczycy w połowie trzeciego seta mogli już czuć się jak człowiek, który trafił szóstkę w totka i to jeszcze w kumulacji. Canarinhos mieli już złote runo, a po chwili posypał się cały ich świat. Takim sytuacjom towarzyszą olbrzymie huśtawki nastrojów. Najpierw przychodzi frustracja związana z niemocą. Później pojawić się może apatia, aż w końcu, w ostatnim zrywie nadziei, dodatkowe siły i energia do walki. Współczuję trenerowi Rezende, bo w takiej chwili nie jest łatwo wszystko to poukładać. Brazylijski szkoleniowiec próbował zmian, ale nic już jego drużynie nie wychodziło. Po spotkaniu w ich obozie na pewno panowało olbrzymie poczucie zawodu, zwłaszcza, że do zwycięstwa było tak blisko - wyrokuje doświadczony szkoleniowiec.
[i]
[/i]Często w przypadku porażek w tych najważniejszych meczach, na które czekało się lata, pojawić się mogą deklaracje kończenia karier przez zawodników czy szkoleniowców. Trener Mazur nie przypuszcza jednak, żeby ekipa Canarinhos mogła się teraz rozpaść: - Brazylijski zespół jest już zaawansowany wiekowo, ale dysponuje też sporym zapleczem. Nie powinno być problemów z uzupełnieniem w przyszłości luk w składzie. Oczywiście część doświadczonych graczy może chcieć kończyć kariery reprezentacyjne, ale nie będzie to wynikać z porażki z Rosją, a z konsekwencji płynącego czasu. Wcześniej dało już się słyszeć plotki o tym, że niektórzy gracze rozważają odejście z kadry. Może odpocząć zechce trener Rezende, który tyle lat prowadzi tę grupę, niemal bez przerwy znajdując się z nią na szczycie? Podkreślam jednak, że przegranie finału olimpijskiego nie powinno być powodem głębokich przemian w kadrze. Brazylijczycy ulegli świetnie dysponowanej Rosji po znakomitym meczu. W minionych miesiącach mieli swoje problemy, ale potrafili wyjść z nich z twarzą i przywrócić swojej reprezentacji blask. Teraz znowu są wielcy i porażka po pięknym meczu tego nie zmieni - przekonuje.
Trener Alekno odpuścił w tym sezonie rozgrywki Ligi Światowej, po to by lepiej przygotować borykający się z problemami zdrowotnymi zespół do najważniejszej imprezy w czteroleciu. Wielu mu to wypominało, umniejszając jednocześnie szanse Sbornej na sukces olimpijki, przede wszystkim z powodu braku ogrania zespołu w meczach o stawkę. Ostatecznie okazało się, że to Rosjanin miał rację. - Powinna to być duża wskazówka i niezwykle ważny sygnał dla innych, ale także dla federacji światowej, że nie ma sensu zagęszczać kalendarza imprez, zwłaszcza w roku olimpijskim. Podobną drogą, co Rosjanie, poszli Włosi i ostatecznie wywalczyli, jakże cenny, brązowy medal. Oczywiście zespół Alekno taki, a nie inny scenariusz wybrał z konieczności, bo jego zawodnicy byli mocno wyeksploatowani, ale potencjał jakim dysponuje Rosja pozwalał szukać kogoś na miejsce doświadczonych graczy. Trener Sbornej postanowił jednak dać czas rekonwalescentom, pozwolić im się wyleczyć i zregenerować organizmy, a dopiero później w spokoju przygotowywać do gry i szukać formy. Ta metoda przyniosła pożądany efekt. Bardzo podobnie było w przypadku Włochów, którzy również nie grali w turnieju finałowym Ligi Światowej. Okazuje się więc, że taki sposób przygotowań trzeba w przyszłości traktować poważnie - podkreśla Ireneusz Mazur, który niegdyś z Polakami stawiał pierwsze kroki w rozgrywkach World League.
Rosjanie w drodze do olimpijskiego złota pokonali reprezentację Polski. Marne to jednak pocieszenie dla milionów siatkarskich kibiców nad Wisłą. Zgadza się z tym nasz ekspert: - Nam wszystkim ta świadomość bólu na pewno nie uśmierzy. Jeśli chodzi z kolei o drużynę to mamy doświadczonych zawodników, i jestem pewien, że oni rany leczyć będą wynikami. Stać ich na to, by znowu grać na takim poziomie jak w zeszłym sezonie i w pierwszej połowie tego roku. Cały zespół, włącznie ze sztabem szkoleniowym, wyciągnie też zapewne wnioski, z lekcji siatkówki jaką udzielił wszystkim Alekno. Oczywiście faktem jest, że reprezentacja Polski została wyeliminowana z turnieju przez przyszłego mistrza olimpijskiego, ale trzeba pamiętać o tym, że sami zgotowaliśmy sobie ten los - kończy utytułowany szkoleniowiec.