Ugonoh w MMA walczy od 2020 roku. W debiucie szybko, gdyż już w pierwszej rundzie, uporał się z bardziej doświadczonym w tej dyscyplinie Quentinem Domingosem. Następnie reprezentant WCA Fight Team miał okazję dwukrotnie zmierzyć się z Markiem Samociukiem i za każdym razem klatkę opuszczał jako przegrany.
Podczas KSW 70 pojedynek rewanżowy Ugonoha z Samociukiem nie wyszedł poza pierwszą rundę. 25-latek z Białej Podlaskiej zwyciężył przez techniczny nokaut, zasypując rywala ciosami w parterze.
"Zwycięstwo nie jest wszystkim, ale wiara w zwycięstwo już tak. Wychodząc do klatki czułem się świetnie zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie mam co do siebie zastrzeżeń. Po prostu popełniłem błąd i znalazłem się w sytuacji, z której ciężko wyjść. Przegrałem i to ręka Marka po raz kolejny powędrowała w górę. Taka jest cena jaką płacę za przejście do MMA i za podejmowanie wyzwań. Więc ją płacę i nie płaczę. Jednak tym razem sytuacja była inna, bo nie przegrałem z samym sobą, nie z chorobą czy jakimś ukrytym błędem" - wyjaśnił we wpisie na Facebooku Izu Ugonoh.
Czy po dwóch porażkach z rzędu 35-latek utrzyma się w KSW? Tego jeszcze nie wiadomo. Z pewnością jednak nie kończy kariery w MMA. "Jestem dumny z tego jaką drogę przeszedłem i jak rozwinąłem się jako człowiek i sportowiec. Jestem szczęśliwy, że podążam tą ścieżką i że wreszcie robię to dla siebie. Moje poczucie wartości nie jest uzależnione od tego co powiedzą inni. Zwycięstwo miało być kropką nad i nie przyszło, a mimo to nie czuje się przegrany. Mój duch jest silny i ma się dobrze. Jestem pewien, że znowu będę wygrywał" - napisał.
Czytaj także:
Młody talent robi furorę w KSW. Zobacz w akcji odkrycie polskiego MMA [WIDEO]
Wielka sprawa! Polak w walce wieczoru UFC
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pod ścianą. Zgrzyt po walce