Popularność freak fight w Polsce to coś, czego Andrzej Wasilewski nie jest w stanie pojąć w żaden możliwy sposób. Gdy tylko ma okazję przekonuje, że to... nie jest sport.
Dodaje przy okazji, że to tylko fenomen, który działa na lokalnym, polskim terenie.
- Je tego fenomenu nie rozumiem. Myślę, że trzeba podkreślić, że to jest zjawisko bardzo regionalne - polskie - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: "Słabe to". Zawodnik KSW mocno odpowiada Roberto Soldiciowi
- Nie słyszałem, żeby w Niemczech, w Stanach Zjednoczonych tego typu imprezy napędzane wulgarnością i agresją miały miejsce i budziły takie emocje - dodał.
Wasilewski zgodnie ze swoim przekonaniem nie nazywa starć na galach freak fight "walką", bo to uważa za obrazę, dla prawdziwych fighterów i wojowników.
"Kilka dni temu proponowałem żeby tacy wojownicy wyłącznie grali w klasy lub w kapsle" - pisał kiedyś w mediach społecznościowych o pojedynku Jasia Kapeli.
- Oczywiście zwolennicy tych pokazów, tych bójek twierdzą, że w Stanach jest dużo udawanej rozrywki. Kiedyś ojcowie dzieciom pokazywali smoki, a teraz takie przedstawienia - zakończył Wasilewski swoją wypowiedź dla "Przeglądu Sportowego".
Zobacz także:
Zaskakujące słowa Kownackiego. Porównał się z... Gołotą
Tomasz Narkun zabrał głos po dotkliwej porażce. "Nie zawsze jest tak..."