W grudniu 2012 roku podczas gali UFC 155 w Vegas Todd Duffee znokautował Phila De Friesa już w trzeciej minucie pojedynku. Na rewanż Brytyjczyk czekał 11 lat.
Doczekał się i wziął co swoje. Niespodzianki nie było, bo to właśnie De Fries był faworytem walki z Amerykaninem.
Tym samym Anglik zaliczył dziesiąty triumf z rzędu, a po raz ósmy zdołał obronić mistrzowski tytuł w KSW. Jest niepokonany od 2017 roku. Jest też najdłużej panującym mistrzem wagi ciężkiej w historii organizacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow starł się z szefem KSW. Po chwili było 2 na 1
Nic dziwnego, że po sobotnim triumfie Brytyjczykowi humor dopisywał. W mediach społecznościowych pochwalił się, jak świętował zwycięstwo. Najpierw był... potężny kufel "złocistego trunku". Na tym jednak nie koniec.
"Przybyliśmy, zobaczyliśmy, zdobyliśmy, zapaliliśmy" - napisał w mediach społecznościowych. Może nie było to "cygaro zwycięstwa", ale... papieros.
Zobacz także:
"Noga posiekana do sałatki". Pokazali wspólne zdjęcie po gali KSW 79
Hala oszalała. Ależ emocje w rewanżu Wrzoska z Moznym