"Skończyłem z problemami zdrowotnymi i opluty przez ludzi dookoła". Przybysz wydał oświadczenie po KSW 86

Materiały prasowe / Materiały prasowe KSW / Po lewej Sebastian Przybysz po zostaniu sfaulowanym
Materiały prasowe / Materiały prasowe KSW / Po lewej Sebastian Przybysz po zostaniu sfaulowanym

Sebastian Przybysz zdecydował się na zabranie głosu w sprawie zakończenia jego walki z Jakubem Wikłaczem na KSW 86 we Wrocławiu. Pojedynek o mistrzowski pas wagi koguciej zakończył się faulem, po którym "Sebić" trafił do szpitala.

W tym artykule dowiesz się o:

Przypomnijmy, w czwartej rundzie walki wieczoru KSW 86 Jakub Wikłacz wyprowadził kopnięcie, które doszło do głowy Przybysza, gdy ten znajdował się w pozycji parterowej. Pojedynek został przerwany przez sędziego Marca Goddarda, a Wikłacz został ukarany za faul odjęciem dwóch punktów. Goddard uznał, że nielegalne kopnięcie nie było intencjonalne, w innym przypadku starcie zakończyłoby się dyskwalifikacją Wikłacza.

Po zliczeniu kart punktowych pojedynek zakończył się remisem, a "Masa" zatrzymał mistrzowski pas. "Sebić" z kolei z hali trafił do szpitala, gdzie przeszedł szczegółowe badania.

Sztab Przybysza dzień po gali złożył protest w sprawie werdyktu. Następnie organizacja KSW powołała komisję złożoną z trzech niezależnych sędziów, którzy uznali, że Goddard nie popełnił błędu przy ocenie sytuacji z faulem (czytaj więcej >>>).

Do sytuacji odniósł się na Facebooku sam zainteresowany. Sebastian Przybysz przedstawił swój punkt widzenia co do ostatnich wydarzeń i wypowiedzi, jakie padły po KSW 86.

"Jest mi bardzo przykro, że tak się wszystko skończyło. Jako sportowca boli mnie stwierdzenie, że powinienem cieszyć się z tego faulu bo nie przegrałem. Mój narożnik został zwyzywany od frajerów, a ja nazwany symulantem. Z walki pamiętam tylko fragmenty. Nie słyszałem też co krzyczy mój narożnik po faulu. Dopiero po walce dowiedziałem się, że Kacper Formela krzyczał "nie rób z siebie bohatera". Faktycznie, "frajerskie" zachowanie. Gdy byłem w szpitalu mój sztab złożył oficjalny protest. Sędzia główny KSW Tomasz Bronder powiedział, że według niego powinno dojść do dyskwalifikacji. Odpowiedziałem, że nie tak chce wygrywać pojedynki i jeśli protest zostanie rozpatrzony pozytywnie to automatycznie proszę o zwakowanie pasa" - pisze były mistrz wagi koguciej KSW.

"Obecnie wiemy już, że mimo błędów proceduralnych protest został odrzucony. Sędzia główny zmienił też swoje zdanie by nie podważyć kolegi. Ostatecznie to ja skończyłem z problemami zdrowotnymi i opluty przez ludzi dookoła. Wchodząc do klatki liczę się ze stratą zdrowia, jednak nie w taki sposób. Spotykam się z wieloma komentarzami, że"kopnięcie trafiło w rękę i to nic takiego". Kopnięcie trafiło w moją głowę zahaczając o rękę, co zaskutkowało wycięciem z mojej pamięci ostatnich chwil z walki, a także złamaniem ręki. Co by było z moją głową gdybym choć trochę nie zasłonił się przed kopnięciem? Czy wtedy faul stałby się intencjonalny? Naprawdę brakuje mi słów by opisać to co czuje w środku. Jestem zły na siebie, że ten pojedynek tak się potoczył. Nielegalną akcją zabrano mi szansę dokończenia pojedynku. Teraz czeka mnie dłuższa przerwa ale obiecuje, że nie powiedziałem ostatniego słowa" - dodaje "Sebić".

Czytaj także:
Rafał Haratyk w polskiej organizacji! Debiut na październikowym KSW 87
"Nie jest tajemnicą". Niepokojące słowa szefa KSW ws. Pudzianowskiego

ZOBACZ WIDEO: Łzy cisną się do oczu. Mateusz Gamrot szczerze o przygotowaniach do walki wieczoru gali UFC

Komentarze (0)