Urodzonemu w 1985 roku zawodnikowi wróżono świetlaną przyszłość w wadze ciężkiej. Deontay Wilder jest byłym mistrzem świata WBC, a polscy kibice doskonale pamiętają jego wygraną przez nokaut walkę z Arturem Szpilką.
Nie da się jednak ukryć, że jego rozwój brutalnie wyhamował po dwóch porażkach z Tysonem Fury. Ostatnią walkę stoczył ponad rok temu, kiedy pokonał Roberta Heleniusa. Teraz może otworzyć nowy rozdział w swojej karierze.
Wilder gościł na antenie "Blue Blood Sports TV" i złożył jednoznaczną deklarację. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce pięściarz zadebiutuje w oktagonie UFC.
- Myślę o połączeniu obu rzeczy, UFC i boksu. Będę niebezpiecznym człowiekiem w UFC w czterouncjowych rękawicach. Mam ochotę podnieść wielkie cielsko i cisnąć nim, a potem znaleźć się na nim i mu naj**** - wypalił Amerykanin przed kamerą.
Niedawno MMA na boks zawodowy postanowił zamienić Francis Ngannou, który wprawdzie przegrał z wymienionym wcześniej Furym, ale zaprezentował się z dobrej strony i zyskał ogromną popularność. Na odwrotny ruch decyduje się Wilder.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wkrótce skończy 47 lat. Jedno u "Pudziana" się nie zmienia
Czytaj więcej:
Poprowadziła konwencję Konfederacji i została zawieszona. Teraz wraca
Maciej Sulęcki wchodzi do freak fightów! Znamy kartę walk FAME: REBORN