Bryczek dostał się od UFC dzięki świetniej serii pięciu wygranych z rzędu przed czasem. Polscy kibice wiązali duże nadzieje z jego debiutem, zwłaszcza, że rywal - Igor Poitieria - przyjął pojedynek z zaledwie tygodniowym wyprzedzeniem w zastępstwie za Alberta Durajewa.
Ukrainiec na dystansie trzech rund okazał się jednak lepszy od Polaka i dzięki wygranej z nim uchronił się przed zwolnieniem z UFC. Z kolei Robert Bryczek w kolejnej walce musi pokazać się już z dużo lepszej strony, jeśli chce na dłużej zakotwiczyć w szeregach światowego giganta MMA.
"Nie tak planowałem debiut w UFC, ale gdy człowiek planuje, Pan Bóg się śmieje. Taki jest sport, jako doświadczony już zawodnik mogę jedynie powiedzieć, że wyciągam lekcje, nie szukam wymówek, wracam do pracy i na ścieżkę zwycięstw, już przez to przechodziłem nie raz i zrobię to ponownie. Dostałem mnóstwo wiadomości wsparcia, oczywiście słów krytyki nie mniej, ale przyjmuje wszystko, dziękuje Wam i swojej drużynie za poświęcenie. Wykonaliśmy mnóstwo ciężkiej pracy i tylko dlatego boli sportowe ego, że nie udało się tego pokazać" - napisał na Facebooku Bryczek.
Czytaj więcej:
Stoczył się na samo dno. Artur Szpilka ujawnia mroczną przeszłość
Wyjątkowe starcie na gali Chalidow - Adamek. Emocje gwarantowane
ZOBACZ WIDEO: Chalidow przed starciem z Adamkiem: "Ja będę w tej walce underdogiem"