Przed laty fani emocjonowali się pojedynkami Rondy Rousey w UFC. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie 2008 w judo stoczyła wiele pięknych pojedynków w mieszanych sztukach walki. Wygrała 12 z 14 walk i jako pierwsza kobieta została wprowadzona do galerii sław UFC.
Rousey miała sześć udanych obron tytułu mistrzyni UFC w wadze koguciej. Jest też autorką najszybszego poddania i ma wiele innych rekordów. Przez fanów była uwielbiana. Jednak po raz ostatni w oktagonie walczyła 30 grudnia 2016 roku.
Po latach wyznała, jaki był powód zakończenia przez nią kariery w MMA. To efekt "niszczycielskiego wpływu" pierwszego ciosu. Taki otrzymała m.in. w 2015 roku w starciu z Holly Holm. Była to jej pierwsza przegrana walka, w dodatku przez nokaut.
ZOBACZ WIDEO: Osiągnął cel. Damian Janikowski potwierdza wielką walkę
Już wcześniej miała problemy zdrowotne, które utrzymywała w tajemnicy. Za każdym razem, gdy przyjmowała cios od rywalki, doznawała objawów wstrząsu mózgu. To - nie do końca świadomie - wykorzystała Holm.
- Doszło do tego, że jeśli w ogóle mnie dotykano, to zaczynałam mieć objawy. Nie mogłam o tym powiedzieć trenerowi ani szefowi UFC Danie White'owi. Wycofaliby mnie z walk. Nie byłam gotowa odpuścić ani przyznać się, że nie mogę wszystkiego zrobić doskonale - mówiła Rousey w rozmowie z "Cageside Seats".
- Po otrzymaniu ciosu od Holm, nie wiedziałam, co się dzieje. Nie wiedziałam, jak daleko ona jest ode mnie. To było tak, jakbym znajdowała się we mgle, w której nie mogłam określić żadnej odległości ani niczego - dodała.
Po walce z Holm, Rousey stoczyła jeszcze jeden pojedynek. W 48 sekund przegrała z Amandą Nunes. Potem kontynuowała karierę we wrestlingowej organizcji. WWE, którą zakończyła w 2023 roku.
Czytaj także:
Świetnia wiadomość dla Rakowa Częstochowa. Gwiazdor wraca do gry
Jaka będzie przyszłość Luki Modricia? Hiszpańskie media są praktycznie pewne