Świetny spektakl MMA podczas "Adrenalina Fight - Pierwsze Uderzenie" w Radlinie

Pękająca w szwach hala, ogłuszająca muzyka, efektowna gra świateł oraz siedem stojących na dobrym poziomie i trzymających w napięciu walk w klatce były domeną gali "Adrenalina Figh" w Radlinie.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Na radlińskiej gali MMA nie brakowało znanych twarzy. W roli gości pojawili się m.in. Artur "Kornik" Sowiński, jeden z najlepszych polskich zawodników MMA, Mariusz Radliński, komentator stacji Polsat i Eurosport, Szymon Łada, mistrz Polski i Europy 2009 w kulturystyce, Pavel Svoboda znany z cyklu KSW czy trener MMA Tomasz Knap. Rolę sędziego klatkowego pełnił z kolei Jakub Muller, rozjemca znany m.in. z gali MMA Attack.

Atrakcyjności walkom, które odbywały się w sobotni wieczór dodawał fakt, iż zawodnicy stawali do rywalizacji w oktagonie otoczonym klatką, nawiązując do najlepszych widowisk KSW i UFC. Widowisko cieszyło się dużym zainteresowaniem kibiców MMA ze Śląska i nie tylko. Na kameralnej hali MOSiR stawiło się 500 fanatyków mieszanych sztuk walki, którzy żywiołowo reagowali na co bardziej widowiskowe akcje podczas poszczególnych walk. A było na co popatrzeć.

W pierwszej walce w formule K1 do 62 kg, której ambasadorem była firma "Adventure Media" do oktagonu stanęli Rafał Krzyżok i Artur Wójcik. Obaj zawodnicy rozpoczęli bez respektu dla rywala. Z czasem jednak przewagę uzyskał Wójcik, który w końcówce pierwszej rundy przyparł rywala do siatki i solidnie go poobijał. Inicjatywę udało się późniejszemu zwycięzcy utrzymać też w drugiej odsłonie. Choć trzecia była znacznie bardziej wyrównana, a podrażniony Krzyżok próbował nadrabiać nadszarpniętą reputację, to losów rywalizacji już nie odwrócił i na punkty walkę wygrał Wójcik.

Kolejna walka przyniosła znacznie więcej emocji. Toczona w formule MMA do 90 kg rywalizacja, której ambasadorem był serwis "MaxFight.pl", obfitowała w walkę stójce przechodzącą w wymianę sił w parterze. Zawodnicy unikali jednak boksu, a postawili na zapasy, co umiejętniej wykorzystał Tymoteusz Frydrych, który już w pierwszej rundzie powalił Krzysztofa Bieńka, ale popełnił błąd techniczny i po chwili role się odwróciły, co spotkało się z aprobatą publiki.

W drugiej rundzie Frydrych jednak zachował się znacznie bardziej konsekwentnie od rywala. Był tak zapalony do walki, że sędzia musiał rywalizację przerwać na kilkadziesiąt sekund za atak Frydrycha kolanem na głowę rywala. Faighter jednak nie zwolnił tempa i po chwili znów dwukrotnie powalił Bieńka, co ostatecznie zaważyło o jego triumfie na punkty.

W trzeciej walce - do 73 kg - której patronem była "Kuźnia mocy" zgromadzeni na widowni kibice doczekali się pierwszego nokautu. Do oktagonu stanęli Kamil "Kurczak" Mosgalik i Mateusz Legierski. Od początku walki aktywniejszy był ten drugi, który pokazał kilka efektownych akcji. Mosgalik powalony do parteru chwycił nogę przeciwnika i przez kilkadziesiąt sekund nie pozwolił mu wyzwolić się z uścisku. Kto wie czy Mosgalik nie popełnił tym ruchem błędu taktycznego, gdyż stracił sporo sił, co w końcówce rundy wykorzystał Legierski. Po powrocie do stójki dwoma wysokimi kopnięciami wzbudził aplauz na widowni i poważnie postraszył "Kurczaka".

To co nie udało się Legierskiemu w pierwszej odsłonie, powiodło się w 30 sekundzie drugiej rundy. Wówczas potężnym ciosem powalił on rywala na ziemię i zaskoczonego zaczął okładać pięściami. Sędzia zareagował błyskawicznie, przerywając walkę. Po tej decyzji przegrany Mosgalik próbował jeszcze dyskutować, ale arbiter decyzji nie zmienił, zasądzając zwycięstwo Legierskiego przez TKO.

Najkrótszą, ale też jedną z bardziej widowiskowych odsłon sobotniego widowiska była walka czwarta. Rękawice w rywalizacji do 66 kg skrzyżowali wówczas Łukasz Kapsa i Przemysław Wodecki. Od początku inicjatywę starał się przejąć Wodecki, który powalił rywala i długo uniemożliwiał mu wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Kiedy wydawało się, że losy rywalizacji są przesądzone - Wodecki popełnił opłakany w skutkach błąd, co wykorzystał Kapsa, zakładając swojemu rywalowi "trójkąt".

Choć potem został on jeszcze dwukrotnie ciśnięty o ziemię, to uścisku nie zwolnił i sędziowie zadecydowali o przerwaniu walki, przyznając zwycięstwo Kapsie za skuteczne duszenie. - Ani na moment nie wątpiłem, że uda mi się tę walkę wygrać. Ciężko przepracowałem okres przygotowawczy. Na początku dałem się trochę zaskoczyć, ale kiedy założyłem mu "trójkąt" wiedziałem, że wygraną mam w rękach - przekonywał po wyjściu z klatki zwycięzca.

Niewiele dłuższa była piąta walka, której ambasadorem była restauracja "Soprano". Do walki - w kategorii do 84 kg - stanęli wtenczas Marcin Pawłowski i Wojciech Nowak. Pierwszych kilkadziesiąt sekund wskazywało na to, że znów dominować będą zapasy w parterze i o zwycięzcy rywalizacji będą musieli decydować sędziowie. Krótko przed przerwą - w 2:42 min - wykorzystując błąd rywala duszenie gilotynowe zastosował jednak Pawłowski, a arbiter klatkowy w trosce o zdrowie Nowaka zmuszony był przerwać pojedynek.

Był to przedsmak walk wieczoru. Pierwsza z nich, w której do klatki weszli Olivier Bula i Maciej Teresiak - na wzór poprzednich - również trwała niespełna rundę. W 3:05 min walki - w kategorii do 70 kg - sędzia przerwał wymianę wskazując jako zwycięzcę Bulę. Ten wcześniej powalił rywala na ziemię i nie pozwalał mu wykonać jakiegokolwiek ruchu. Najpierw stosował ciosy młotkowe na głowę i korpus rywala, a kiedy te nie przynosił oczekiwanego efektu - wykorzystał duszenie zza pleców, po którym Teresiak odklepał walkę. - Wiedziałem, że jeśli go nie puszczę, to będzie musiał odklepać. Próbował się wyswobodzić, ale był bezradny. Jestem strasznie szczęśliwy - przyznał po walce "Oli".

W drugiej walce wieczoru do oktagonu stanęły... panie. W rywalizacji do 55 kg Barbara Nalepka skrzyżowała rękawice z Beatą Waradzińską. Od początku na rywalkę rzuciła się ta druga i po kilkunastu sekundach sędzia walkę przerwał upominając zawodniczkę. Po wznowieniu walki Waradzińska znowu przejęła inicjatywę stosując na rywalce duszenie przedramieniem. Nalepka trzymała się długo, z głową pod ramieniem rywali próbując wyprowadzać ataki prawą ręką, ale ani jeden z nich nie doszedł celu.

Prawdziwej furii - która zaważyła o końcowym wyniku - Nalepka dostała, kiedy z uścisku zdołała się wyrwać. Kilkukrotnie trafiła rywalkę w głowę, naginając przepisy i ona także otrzymała ostrzeżenie. W końcówce rundy role się odwróciły i to obijana wcześniej Nalepka zastosowała duszenie przedramieniem. W skutecznym finiszu akcji przeszkodził jednak sygnał ogłaszający koniec rundy.

Druga odsłona walki rozpoczęła się od nieudanego duszenia Waradzińskiej w stójce, z której rywalka zdołała się wykaraskać. Wkrótce jednak na brodzie Nalepki wylądował potężny podbródkowy, a po chwili walka zeszła do parteru. Tam Nalepka zdołała odwrócić losy rywalizacji i zaczęła obijać przeciwniczkę, ale po raz kolejny przekroczenia przepisów dopatrzył się sędzia i wrócił do stójki, którą przerwał sygnał obwieszczający koniec walki.

Publika była w tym wypadku przekonana, że zwycięstwo przypadnie Waradzińskiej, ale sędziowie jednogłośnie zadecydowali o triumfie Nalepki. Była to najciekawsza walka i zarazem najbardziej kontrowersyjna decyzja sędziów tego wieczora.

FAIGHT CARD:

WALKA "Adventure Media" (62 kg) formuła K1
Rafał Krzyżok (białe) - Artur Wójcik (czarne)
WYGRANY: Artur Wójcik

WALKA "MaxFight.pl" (do 90 kg)
Krzysztof Bieniek - Tymoteusz Frydrych
WYGRANY: Tymoteusz Frydrych

WALKA "Kuźnia mocy" (73 kg)
Kamil "Kurczak" Mosgalik - Mateusz Legierski
WYGRANY: Mateusz Legierski

WALKA "Jahoo Tattoo" (66 kg)
Łukasz Kapsa - Przemysław Wodecki
WYGRANY: Łukasz Kapsa

WALKA "Soprano" (84 kg)
Marcin Pawłowski - Wojciech Nowak
WYGRANY: Marcin Pawłowski

WALKA WIECZORU "Powerplay" (70 kg)
Olivier Bula - Maciej Teresiak
WYGRANY: Olivier Bula

WALKA WIECZORU "Estrada Tyska" (55 kg)
Barbara Nalepka - Beata Wardzińska
WYGRANA: Barbara Nalepka

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×