Rywalem Pawlaka w Krakowie będzie Sheldon Westcott, Kanadyjczyk, dla którego będzie to także druga walka w UFC. 26-latek z Łodzi w swoim debiucie w najlepszej organizacji MMA na świecie przegrał z dobrze znanym w Polsce Peterem Sobottą.
Waldemar Ossowski:
Czujesz się już teraz gotowy do tego, by wyjść do walki w Krakowie?
Paweł Pawlak: Jestem gotowy na walkę 11 kwietnia. Już nie mogę się doczekać, kiedy to się stanie. Jestem strasznie "głodny" tej walki, odliczam dni, by wejść do klatki UFC i pokazać wszystkim, że mój ostatni pojedynek był pomyłką.
[ad=rectangle]
Spodziewałeś się rok temu, że UFC w 2015 roku wejdzie do Polski, a ty stoczysz tam pojedynek?
- Podejrzewałem, że UFC będzie chciało zrobić galę w Polsce, bo tu jest popyt na MMA. Ten sport coraz bardziej u nas się rozwija, ale nie spodziewałem się, że gala odbędzie się już w tym roku.
Żałujesz tak długiej przerwy w walkach od maja 2014 roku? Po kontuzji nie ma już śladu?
- Bardzo żałuje, ale takie jest życie. Starałem się, ale zdrowia nie da się oszukać. Cały rok w kontuzjach - częściowo zerwany mięsień prosty brzucha, a później krążek kręgosłupa. Jednak wychodzę z założenia, że "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Myślę, że jestem teraz przez to silniejszy i dużo mnie to nauczyło oraz dostałem lekcję od życia. Kontuzja jest jeszcze odczuwalna, ale to są poważne urazy, więc jeszcze trochę będę się z nimi męczył (śmiech).
Masz już rozpracowane mocne i słabe strony Sheldona?
- Pewnie, że tak. Sheldon jest w 100 procentach rozpracowany i wszystkim to pokażę 11 kwietnia.
Przygotowania odbyłeś tylko w klubie w Łodzi, czy zdecydowałeś się na jakieś zmiany?
- Moje przygotowanie odbywają się w Gracie Barra Łódź, a pod względem bokserskim w Revers Fight&Fitness. Wyjeżdżamy też sparować po innych klubach. Byłem w Warszawie u Bartosza Fabińskiego i Roberta Jocza oraz planuje pojeździć po innych teamach w Polsce. Zacząłem już okres sparingowy, więc podróżuje.
Do Krakowa wybiera się dużo twoich kibiców?
- Myślę, że kilka osób pojedzie i będą mnie wspierać. Czuję, że atmosfera będzie wspaniała, a kibice zobaczą super show.
Będziesz walczył niejako pod presją, gdyż druga porażka może wyeliminować ciebie z szeregów UFC?
- Nie mam żadnej takiej presji, zawalczę i dam z siebie wszystko. Nie ma opcji, żebym przegrał i nie zrobił dobrej walki. Jestem mega pewny siebie i wiem, że to wygram. Udowodnię, że jestem tam, gdzie powinienem być.
W Berlinie nie byłeś zadowolony ze swojej postawy. Czy wiesz już jakie błędy musisz wyeliminować do walki 11 kwietnia?
- Nie byłem zadowolony, bo nie byłem sobą po ciężkiej kontuzji. Szybki powrót do walki i w między czasie parę urazów w okresie przygotowawczym miały wpływ na to, że psychika padła i nie chciałem się bić. Nie dziwne więc, że przegrałem walkę w Berlinie. Teraz mogę jednak obiecać, że jestem zupełnie inny, pewny siebie i wiem, po co tam zmierzam. Idę się bić i wygrywać, pokażę wam to już niebawem.