Dla federacji była to już czwarta gala w tym roku. Kołobrzeg jako miejsce do organizacji tego typu wydarzenia był miastem nie sprawdzonym jeszcze przez żadną z polskich poważnych organizacji. Duet włodarzy FEN postawił jednak na ten teren, widząc tam potencjał i to się opłaciło.
[ad=rectangle]
Karta walk nie zawiodła. Sportowo to jedna z najlepszych gal w Polsce
Poziom gali w Kołobrzegu na papierze zapowiadał się znakomicie. Jak to jednak często bywa, nie zawsze ma to odzwierciedlenie w samych pojedynkach. W Kołobrzegu świetne boje stoczyli Albert Odzimkowski z Emilem Weberem Meekiem, Paweł Żelazowski z Arturem Piotrowskim czy kulturysta Akop Szostak z Łukaszem Borowskim. Szczególnie ta ostatnia walka zasługuje na słowa pochwały, wszak w klatkoringu znalazły się osoby ważące ponad 95 kg. Nie mniej jednak dali oni kibicom trzy dynamiczne rundy, pełne zwrotów akcji i wymian w stójce. Świetny powrót na zwycięską ścieżkę zaliczył Albert Odzimkowski. Podopieczny Tomasza Drwala w Kołobrzegu nie miał łatwego zadania. Emil Weber Meek z pierwszym gongiem latającym kolanem zaatakował Polaka, potem kilka razy mocno go trafiając. Walka Odzimkowskiego była na granicy, Polak nawet mógł zostać znokautowany. Doping kibiców w hali Millenium pozwolił mu jednak zdemolować Norwega uderzeniami jeszcze w pierwszej rundzie. Do dwóch porażkach "Złoty" wreszcie poczuł ulgę i zeszło z niego ciśnienie. Również spektakularny powrót do MMA liczył Paweł Żelazowski. Aspirujący do występów w UFC zawodnik wykazał się lepszą odpornością na ciosy od Artura Piotrowskiego i pomimo rozbitego łuku brwiowego zdołał w 2. rundzie czystym nokautem posłać na deski swojego rywala. Szostak, Odzimkowski i Żelazowski to postacie, na których FEN z pewnością oprze promocję kolejnych gal. Nie wszyscy dobrzy zawodnicy w Polsce znajdują się w KSW, to udowodniło wydarzenie w Kołobrzegu.
Umarł król, niech żyje król
Paweł Kiełek to zawodnik, który od kilku lat uważany był za duży, a chyba nawet największy talent w polskim MMA. Teraz musi on jednak ustąpić miejsca innemu wojownikowi. Roman Szymański to objawienie tego roku. Już w Sopocie po gali Time of Masters i pokonaniu Jacka Krefta dało się zauważyć u niego ogromny potencjał sportowy. W starciu z Kiełkiem nie uchodził on za faworyta. Pierwsze dwie rundy walki kompletnie jednak zdominował, a po jego postawie widać było, że bardzo pewnie czuje się w klatkoringu. Celne ciosy w stójce, kontrola walki w parterze i świetne przygotowanie kondycyjne dały efekt w postaci wygranej Szymańskiego. Jemu z pewnością bliżej teraz będą przyglądać się właściciele czołowych organizacji MMA na świecie.
Pochwały pod względem organizacji. Z każdą galą FEN wyciąga wnioski
Poza poziomem sportowym FEN nie zawiódł też organizacyjnie. Nie popełniono błędów z Bydgoszczy, gdzie w kwietniu gala była mocno rozciągnięta w czasie, a dopiero po północy mogli obejrzeć ją widzowie Polsatu otwartego. W Kołobrzegu wszystko poszło zgodnie z planem. Duży zasięg widzów, dzięki współpracy z Polsatem, przyczynił się też do świetnej promocji. Wielu widzów mogło śledzić pojedynki, które były ozdobą gali, jak starcie Odzimkowskiego z Meekiem, Żelazowskiego z Piotrowskim i Kiełka z Szymańskim. Być może listopadowa gala będzie już w całości, od początku, pokazywana na antenie tak dużej stacji telewizyjnej?
UFC to nie konkurent. FEN promuje przyszłe gwiazdy polskiego MMA
Podczas gali kibice mogli obejrzeć jak w klatkoringu radzą sobie niektórzy z kandydatów do występów w przyszłości w organizacji UFC. Takie nazwiska jak Kiełek, Różański, Żelazowski czy Odzimkowski tylko czekają, aż otworzą im się bramy do dużych karier za granicą. Prezes FEN w żaden sposób nie zamierza blokować ich w tych zamierzeniach. - UFC to największa organizacją na świecie, mają największe budżety i nikt im nie jest w stanie dorównać. Będę bardzo zadowolony, jeśli nasi zawodnicy trafią w przyszłości do UFC - wyznał po gali Paweł Jóźwiak, prezes federacji.
Gala FEN 8 w Kołobrzegu była z pewnością jedną z najlepszych w historii polskiego MMA. Stawianie na młodych, perspektywicznych zawodników zaczyna odnosić pożądane rezultaty - walki są pełne emocji, a ich wyniku nie jest czasami w stanie przewidzieć nawet największy ekspert. Kolejny gala już w listopadzie, warto czekać.
Z Kołobrzegu, Waldemar Ossowski