Przypomnijmy, że w trzeciej rundzie rywal Polaka zgłosił uderzenie w krocze i odmówił dalszej walki. Zgromadzeni w londyńskiej O2 Arenie kibice wygwizdali postawę Danho, a sędziowie zdecydowali, że o zwycięstwie przesądzi punktacja do momentu przypadkowego uderzenia.
- Wiedziałem, że na punkty wygrywałem, ale myślałem, że zostanę zdyskwalifikowany. On udawał, że uderzyłem go w kroczę, a tak naprawdę dostał w udo. On po prostu już nie dawał rady się bić i wiedział, że przegrywa. Szukał swojej szansy na zwycięstwo i zrobił tak, bo myślał, że uda mu się wygrać przez dyskwalifikację - powiedział po walce Daniel Omielańczuk.
Jak się okazuje, Jarjis Danho nie zagroził Polakowi w żadnym momencie starcia: - Żadnego z jego ciosów za bardzo nie poczułem, myślałem jedynie, że będzie silniejszy w klinczu, ale wcale taki nie był.
Omielańczuk nie ukrywa żalu, że starcie potoczyło się w taki sposób, a mogło zakończyć się dla niego porażką przez dyskwalifikację.
- Czuję się nie do końca zadowolony ze zwycięstwa, chciałem się bić do końca i nie chciałem, żeby walka się w ten sposób potoczyła. Ja w drugiej rundzie też dostałem od niego w tył głowy i trochę to poczułem, ale nie zwróciłem na to uwagi i chciałem bić się dalej - powiedział Omielańczuk.
Polak trenujący w Warszawie wypowiedział został również zapytany o swoją przyszłość.
- Na razie chcę wrócić do domu, o niczym innym nie myślę. Od poniedziałku chcę pomóc swoim kolegom przygotować się do ich walk w Zagrzebiu. Wezmę każdą walkę, którą da mi UFC. Nie rozważam, kogo mi dadzą. Chcę po prostu wyjść i się bić - podsumował Omielańczuk.
Zobacz wideo: Tałant Dujszebajew: jestem szczęśliwy i bardzo dumny z prowadzenia kadry
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
a cóż to takiego???? tekst przed dodaniem można jeszcze sprawdzić SZANOWNA R Czytaj całość