Łódź - ostatni przystanek w pościgu po złoto Michała Materli

Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Michał Materla
Materiały prasowe / Sebastian Rudnicki (KSW) / Na zdjęciu: Michał Materla

Michał Materla pas mistrzowski KSW stracił w listopadzie 2015 roku na rzecz Mameda Chalidowa. Ponad pięć lat panowania w kategorii średniej zostało przekreślonych przez chwilę nieuwagi. Po nieco ponad dwóch latach powrót na szczyt jest blisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Charakter przede wszystkim

Materla to zawodnik wszechstronny, który przede wszystkim jest niebezpieczny w każdej płaszczyźnie w MMA. Jednak głównie to dzięki wielkiemu sercu do walki jest jednym z najbardziej lubianych wojowników w Polsce. - Może mi zabraknąć techniki, kondycji, ale nigdy nie zabraknie mi charakteru - to jego motto, które idealnie sprawdzało się w pamiętnych konfrontacjach z Jayem Silvą czy Kendallem Grovem.

Anglik ostatnią przeszkodą

Zawodnik szczecińskiego Berkserker's Team jest zdeterminowany, aby odzyskać utracone trofeum, na tyle, że nie przeszkadza mu, iż jest ono w posiadaniu jego przyjaciela - Mameda Chalidowa. Rewanż, podobnie jak w przypadku pierwszej walki, "Cipao" traktuje czysto sportowo. Dla niego porażka w 31 sekund to ujma w karierze. W drugiej konfrontacji będzie chciał pokazać najlepszego siebie, ale droga do tego biegnie przez Łódź. Na KSW 42 w Atlas Arenie na ostatniej prostej trzeba pokonać jeszcze jeden przystanek - przejść weterana UFC, Scotta Askhama.

Jeśli 3 marca uda się pokonać Anglika, to druga połowa 2018 roku może stać pod znakiem rewanżu Chalidow - Materla. To byłby kolejny hit z wielki potencjałem, aby pobić rekord sprzedaży PPV. Zadanie to jednak nie będzie łatwe, zwłaszcza że wojownik z Doncaster na rozkładzie ma takich zawodników jak Luke'a Barnatta czy Maxa Nunesa. - Scott to zawodnik, który przetestuje Michała w każdej płaszczyźnie walki. Jeśli jednak Materla wygra ten pojedynek, to będzie on już bardzo blisko walki o utracony pas kategorii średniej - mówi Martin Lewandowski.

Wszyscy są na "tak"

- Stoczyłem trzy pojedynki, wszystkie skończyłem przed czasem, przyjdzie też czas na rewanż - zapowiada Michał Materla, który przyznaje, że nie analizował walk Askhama przed galą w Łodzi. Otwarty do rozmów na temat drugiego pojedynku jest też Mamed Chalidow. - Decyzja nadal należy do KSW oraz do Michała. Dla mnie był mistrzem i nim pozostaje. Tamtego dnia po prostu byłem lepszy, miałem szczęście. Nie marzę o drugiej walce, ale jeśli Michał będzie chciał dostać szansę, jestem na tak - twierdzi obecny mistrz.

Sytuacja w kategorii średniej jest zresztą co najmniej dziwna. Mamed Chalidow jest w posiadaniu pasa od 27 miesięcy, a do tej pory bronił tytułu... tylko raz. W międzyczasie stoczył on pojedynek poza federacją, na ACB 54, oraz zmierzył się z mistrzem kategorii półśredniej - Borysem Mańkowskim. Teraz z kolei spróbuje on poskromić innego mistrza - Tomasza Narkuna. Dla porównania, gdy Materla miał w posiadaniu pas czempiona, to bronił on tytułu średnio co sześć miesięcy.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>

ZOBACZ WIDEO Owczarz w "Klatka po klatce": moje umiejętności zostały brutalnie zweryfikowane

Komentarze (0)