Mamed Chalidow po przegranej walce z Tomaszem Narkunem podczas gali KSW ogłosił zakończenie kariery. Choć pojawiały się głosy, że pewnie już wróci, zawodnik zapewnił, że tak się nie stanie.
Z Joanną Jędrzejczyk zna się dobrze, bowiem oboje na stałe mieszkają w Olsztynie. Wojowniczka związana jest z UFC i żałuje, że Chalidow nie trafił do tej organizacji. - Zostając w Polsce, też podjął dobry wybór. Tutaj mieszka, tu jest jego dom, świetnie się wkupił w olsztyńskie środowisko. Jest Polakiem, choć urodził się w Czeczenii. Jest częścią naszego społeczeństwa. W szczytowej formie na pewno zawojowałby UFC. Był wojownikiem, walczącym duszą i sercem - mówiła w rozmowie z olsztyn.wyborcza.pl.
Polka doznała ostatnio porażki z Walentiną Szewczenko. Na razie ma zamiar odpocząć, a później skontaktuje się z Daną White'em. - Jestem rekordzistą pod względem liczby mistrzowskich walk. Dziewięć z dwunastu walk w UFC stoczyłam o tytuł. Amerykanka Ronda Rousey walczyła o pas osiem razy. Jestem dumna, że jako olsztynianka i Polka mogę reprezentować kraj w bardzo ważnych sportowych wydarzeniach, jakimi są pojedynki w UFC - podkreśliła.
Olsztynianka czeka na razie na rozwój sytuacji. Inne zawodniczki mają pierwszeństwo w walce o pas. Jędrzejczyk musi liczyć na to, że Namajunas nie podejmie się kolejnej rywalizacji. - Mistrzowskie pojedynki w UFC muszą mieć odpowiednią otoczkę, a federacja musi takie starcie jak najlepiej wypromować. Jeśli Rose nie poczyni kroków do zakontraktowania walki, to na pewno zgłoszę się, aby walczyć o wakujący wtedy tytuł. Wiele wskazuje na to, że moją rywalką byłaby Jessica Andrade - zakończyła zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kawulski: To koniec pewnej ery w polskim MMA [1/4]