To była jedna z najbardziej widowiskowych walk w historii kobiecego MMA. Joanna Jędrzejczyk i Weili Zhang nie kalkulowały w klatce. To była mordercza bijatyka, którą rozstrzygnęli sędziowie. Mistrzowski pas UFC kategorii słomkowej ostatecznie pozostał u Chinki.
"JJ" straciła mnóstwo zdrowia, a światowe media obiegły zdjęcia jej spuchniętej głowy. Polka w rozmowie z Polsatem Sport przyznała, że jeszcze nie oglądała powtórki, ale wie, że dała z siebie wszystko.
- Fizycznie, psychicznie i jeśli o wagę zrobiłam, co się da. Widać było to podczas ważenia i na treningach medialnych. Oczywiście moja dusza sportowca cierpi, ale jestem dumna - komentuje.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): niesamowite akcje na One Championship w Singapurze
Co dalej z Jędrzejczyk? Wszyscy już mówią o rewanżu z Zhang. Polska wojowniczka jednak obecnie nie zaprząta sobie tym głowy. Chce najpierw pozbierać się po gali w Las Vegas.
- Walka była bardzo wyrównana, ale nie miałam wątpliwości po werdykcie. Na razie nie chcę myśleć o rewanżu. Chcę odpocząć. To był trudny okres. Wyjazdy do USA mnie bardzo dużo kosztują. Rozstania z bliskimi, dziesięć tygodni diety itd. Na razie nie myślę o kolejnej walce. Dużo ludzi nie wie, ile to kosztuje. Nawet teraz mam łzy w oczach, bo to ogrom pracy - dodaje.
32-latka przegrała przez niejednogłośny werdykt. Jędrzejczyk przyznaje, że być może byłby on na jej korzyść, gdyby nie widoczne skutki walki.
- Zwycięstwo mogło pójść w obie strony. Sędziowie są tylko ludźmi. Jednemu podoba się dany element walki, drugi patrzy na coś innego. Mój problem był taki, że na czole pojawiła się bardzo duża opuchlizna, która często u mnie występuje. To nie musiało, ale mogło mieć wpływ na decyzje poszczególnych sędziów. Niektórzy zwracają uwagę także na obrażenia - mówi w "Fakcie".
Czytaj także:
MMA. "Jest gladiatorem w 100 procentach". Mike Brown o Joannie Jędrzejczyk >>
MMA. UFC 248. Conor McGregor pod wrażeniem walki Joanny Jędrzejczyk. "Zła decyzja" >>