Dla Karoliny Kowalkiewicz 2020 rok zaczął się bardzo źle. W lutym na gali UFC Fight Night 168 przegrała z Xiaonan Yan. Porażkę okupiła koszmarną kontuzją oka. Doszło do pęknięcia prawego oczodołu, co mogło nawet doprowadzić do utraty wzroku.
Po specjalistycznych badaniach zapadła decyzja o przeprowadzeniu operacji. Na szczęście zabieg przebiegł bez żadnych komplikacji. 34-latka niedawno wznowiła treningi, choć musi pamiętać o ograniczeniach.
- Mogę już pracować na wysokim tętnie, robię bardzo dużo tarcz, cardio, ćwiczeń na worku. Mniej pracy z partnerem, żeby nie daj Boże ktoś mnie przypadkiem uderzył, czy wsadził palec w oko - tłumaczy w rozmowie z Polsatem Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprint Kowalkiewicz na bieżni mechanicznej. Fani porównują ją do... Usaina Bolta!
To jednak nie oznacza, że wszystko już jest w porządku. Kowalkiewicz nadal odczuwa pewne uciążliwości. Musi cierpliwie czekać, aż wszystko wróci do normy.
- Niedawno byłam na kontroli. Wszystko goi się książkowo, według najlepszego scenariusza. Jestem bardzo zadowolona. Jak patrzę pod pewnymi kątami, to występuje podwójne widzenie. Uprzedzali mnie, że to może potrać kilka miesięcy, ale minie - tłumaczy wojowniczka.
Co dalej z MMA? Polka zdradziła, że cały czas ma kontakt z UFC. Wprawdzie ma na koncie serię czterech porażek z rzędu, ale na razie nikt nie myśli, by ją zwolnić. Kowalkiewicz jednak nie zamierza się spieszyć i chce wrócić do klatki na początku 2021 roku.
"Najgorsza jest ta niepewność". Karolina Kowalkiewicz czeka na decyzję lekarzy >>
MMA. Karolina Kowalkiewicz wróciła do treningów. Z okiem coraz lepiej >>