Już przed trylogią z Miociciem Daniel Cormier zapowiadał, że bez względu na wynik pojedynku pożegna się z oktagonem. Porażka upewniła go w tej decyzji.
"DC" za pośrednictwem mediów społecznościowych podziękował UFC za dotychczasową współpracę na linii organizacja-zawodnik. Cormier będzie jednak kontynuował swoją przygodę komentatorską przy kolejnych galach.
"Dziękuję wszystkim za miłość i wsparcie. Gratulacje dla Stipe Miocicia za fantastyczną walkę, to był zaszczyt i przyjemność dzielić z tobą oktagon przez 50 minut (przyp. red. - tyle łącznie trwały trzy walki między zawodnikami). Do mojego zespołu: kocham was wszystkich na śmierć, dokonaliście tylu poświęceń. Mam nadzieję, że sprawiłem, że jesteście ze mnie dumni [...] Do Dana White i UFC: kochałem każdą minutę w oktagonie. Dziękuję, że dałeś mi szansę. To była piekielna przejażdżka, co?" - napisał na Instagramie Daniel Cormier.
41-latek karierę w MMA rozpoczął we wrześniu 2009 roku i do nowej dyscypliny przechodził jako utytułowany zapaśnik i uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie. W 2012 roku wygrał turniej wagi ciężkiej organizacji Strikeforce. W latach 2015-2018 dzierżył mistrzowski tytuł UFC w kategorii półciężkiej, a 7 lipca 2018 roku zapisał się wielki literami w historii MMA, zdobywając tytuł także w dywizji ciężkiej.
Cormier nie wyklucza powrotu ze sportowej emerytury w przyszłości. By tak się stało musi jednak otrzymać od UFC kolejną szansę walki o pas, a to według niego jest mało realne. Karierę kończy z zawodowym rekordem 22 zwycięstw i 3 porażek.
Czytaj także:
Jesienią kolejna walka Marcina Różalskiego
Oskar Piechota zostaje w UFC!
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): zobacz bonusy po gali KSW 53