Pierwotny rywal "Pudziana", Serigne Ousmane "Bombardier" Dia, doznał ataku ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego i musiał być hospitalizowany. Wykluczyło to udział Senegalczyka w starciu z Polakiem.
Mariusz Pudzianowski ostatnią walkę stoczył w listopadzie 2019 roku, kiedy w Zagrzebiu rozprawił się z Erkiem Junem. W marcu 2020 roku miał się zmierzyć z Quentinem Domingosem na gali KSW 53 w Łodzi. "Pudzian" wycofał się z powodu kontuzji, a całą galę odwołano ze względu na pandemię koronawirusa.
Były strongman ostatecznie zmierzył się z Nikolą Milanoviciem. Dla pochodzącego z Serbii wojownika był to debiut w formule MMA. Ma na koncie tytuł mistrza Polski w sambo oraz trzykrotnie sięgał po złoty medal na mistrzostwach Polski w judo w kategorii masters.
ZOBACZ WIDEO: Kto będzie kolejnym rywalem Mameda Chalidowa? Wielkie nazwiska w głowach włodarzy KSW
Milanović od 18 lat mieszka w Polsce. Serb bez wahania podjął wyzwanie w postaci starcia z Mariuszem Pudzianowskim i wskoczył do pojedynku dosłownie na kilka godzin przed nim. Pojawił się między innymi w Fame MMA, gdzie pracował jako... ochroniarz. Łodzianin znany jest też ze współpracy z Marcinem Gortatem.
Pojedynek zakończył się bardzo szybko. 41-latek zepchnął Pudzianowskiego do klinczu, ale tam "Pudzian" szybko zrobił swoje. Serb próbował obalić, ale to był fatalny pomysł. Strongman rozbił go w parterze. Walka potrwała minutę i 12 sekund.
- Brawa dla ciebie, że się zgodziłeś. Byłem przygotowany naprawdę dobrze. Nie bałem się walki z "Bombardierem". Nie mogłem pokazać tego, co chciałem. Czasami siła wyższa się dzieje - powiedział po walce "Pudzian".
Zobacz także:
-> Znamy pierwszych bohaterów KSW 60! Gala już w kwietniu
-> MMA. KSW 59. Kim jest Nikola Milanović, nowy rywal Mariusza Pudzianowskiego?
-> Historyczny bój Krzysztofa Głowackiego. Sam przeciwko wszystkim