Najbliższa gala KSW odbędzie się już 17 lipca w warszawskim studiu ATM. Wydarzenie będzie transmitowane w systemie pay-per-view, a jego daniem głównym będzie starcie mistrza olimpijskiego z byłym kulturystą i trenerem personalnym. Pojedynek jest szeroko komentowany w sieci i budzi skrajne, również te negatywne emocje. O walce rozmawiamy z Maciejem Kawulskim, współwłaścicielem KSW.
Artur Mazur, WP SportoweFakty: Braliście po uwagę Wrocław, Łódź i Warszawę. Ostatecznie KSW 62 odbędzie się w stolicy.
Maciej Kawulski, współwłaściciel KSW: Rozważaliśmy różne opcje. Do końca roku mamy w planach jeszcze kilka gal i stwierdziliśmy, że te duże wydarzenia z kibicami zostaną przesunięte na terminy powakacyjne. Pamiętajmy, że aktualnie ludzie podróżują, wyjeżdżają na urlopy i trudno ocenić, ile osób będzie w danym momencie przebywać w danym miejscu. Teraz skupimy się na produkcie studyjnym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk wraca do gry. Dostała wycisk!
Czy w sprzedaży pojawią się bilety na najbliższą galę?
Nie będziemy przeznaczać żadnej puli biletów do otwartej sprzedaży. Wydarzenie będzie otwarte dla kibiców, ale oni będą związani z zawodnikami i samą organizacją.
Zawrzało po ogłoszeniu walki wieczoru, w której zmierzą się Akop Szostak i Szymon Kołecki. Na profilach zawodników i KSW również zrobiło się gorąco.
Dobrze, że jest gorąco. My już od lat pokazujemy, że dla nas pojedynek wieczoru to jest więcej niż jedna walka, że to jest ta wartość sprzedażowa, z którą wychodzimy do ludzi. I mam wrażenie, że przy okazji KSW 62 ta wartość jest dobra. Nawet jeśli ten pojedynek niektórym wydaje się być starciem opartym na emocjach socialowo-popularnościowych, to ja mam przeświadczenie, że ta osoba, która to zainteresowanie skupia, jest mocno niedoceniana. Sam widziałem kilka walk w wykonaniu Szostaka i one faktycznie nie nobilitowały go do czarnego pasa. Patrząc jednak na to, jak on trenuje i przygotowuje się do tej walki, dostrzegam w niej potencjał. Pamiętajmy, że pojedynki, które budzą kontrowersje, zawsze oglądają się bardzo dobrze.
Głównie pada jeden zarzut: starcie z Szostakiem to dla Kołeckiego krok w tył.
Kiedy wychodzisz do klatki, nie ma kroku w tył. Krokiem w tył jest przegranie walki. Można śmiało założyć, że Kołecki ma tu wiele do stracenia. O wiele więcej niż w przypadku starcia z wyżej notowanym zawodnikiem. To normalna matematyka w sportach walki, ale ja bym chciał, żeby obaj skupili się na tym, aby dać ludziom fajne widowisko. Dziennikarze i kibice już zaczęli rozpisywać te scenariusze, ale pamiętajmy, że najlepsze pisze życie. Nie wiadomo, co się wydarzy. Klatka jest nieprzewidywalna i dlatego przyszłe zestawienia też musimy zostawić na później.
Jeden z kibiców napisał po ogłoszeniu tej walki: "czy wy zwariowaliście"?
Już dawno udowodniliśmy, że jesteśmy trochę zwariowani. Teraz głośno mówi się w Polsce o tym szalonym MMA, a nas większość zaczęła traktować jak tę starą, "prawilną" szkołę. Ale nie zapominajmy, że to my jako pierwsi sięgnęliśmy po walki typu freak-fight w tej części świata, to my jako pierwsi je promowaliśmy. Znamy swoje granice i uważam, że walka wieczoru KSW 62 tych granic nie przekracza.
Czy były inne opcje dla Kołeckiego?
Mieliśmy wiele różnych pomysłów, ale po kolei odpadały. To nie też jest tak, że wszystkie fajne odpadły i został Akop Szostak. Zawsze analizujemy różne możliwości i rzadko kiedy nawet wybitne zestawienia wpadają do głowy jako pierwsze. Czasem trzeba spojrzeć szerzej niż tylko na rankingi. Nie traktuję tego jako zastępstwa, nawet jeśli do Kołeckiego szukany był przeciwnik, a nie odwrotnie.
Na KSW będzie miał miejsce ciekawy debiut. Pierwszą walkę MMA stoczy Tomasz Sarara. Jego rywal Władimir Tok również wywodzi się z K1 i chyba możemy się spodziewać kickboxingu w małych rękawicach. A to może być efektowne.
Na pewno interesujące jest to, że spotkali się już w swojej formule. Ale od lat nie mam takiego poczucia, że kiedy w klatce spotykają się stójkowicze, to walka będzie się odbywać tylko w tej płaszczyźnie. Przez fakt, że każdy z nich będzie miał większy wachlarz możliwości, można się spodziewać, że jeden będzie chciał zaskoczyć drugiego. Mogę przypomnieć kilka walk Marcina Różalskiego, który jednego przeciwnika poddawał gilotyną, a innych okładał w parterze. Stójkowicze też szukają innych rozwiązań i przez ten fakt ich walki są arcyciekawe.
Zmieńmy temat. Po poprzedniej gali KSW w przestrzeni medialnej pojawił się pomysł zestawienia Mameda Chalidowa z Mariuszem Pudzianowskim. Obaj się wzajemnie zaczepiają w mediach, ale robią to oczywiście w formie żartu. A czy rozmawiałeś z Chalidowem o takim zestawieniu?
Mamed to jest gość, którego bardziej kręcą wyzwania niż same zwycięstwa. Rzeczywiście półśmiechem, półżartem rzucił, że jak będzie możliwość, to on chętnie zmierzy się z Pudzianowskim. I ja wierzę, że on jest bardzo chętny, ale uwierz mi - przez lata widziałem wiele, ale zdecydowanie niewielu zawodników, którzy chcieli walczyć z Chalidowem.
A kiedy Mamed pojawi się w klatce? Na horyzoncie jest gala KSW w Chorwacji.
Jesteśmy w trakcie ustaleń. Próbujemy poszukać jakiegoś kompromisu czasowego. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie coś się z naszych rozmów wykluje. Chorwacja? Kto wie.
Zobacz także:
Szostak wbija szpilę Kołeckiemu
Poruszający wpis legendy MMA