Środowisko MMA zszokowane decyzją. Justyna Haba zdradza kulisy zakończenia kariery

Jeszcze nie tak dawno debiutowała w zawodowym MMA na gali, na której walczył legendarny Floyd Mayweather. Teraz zszokowała cała Polskę, ogłaszając zakończenie kariery. - Ta decyzja we mnie dojrzewała - mówi Justyna Haba.

Artur Mazur
Artur Mazur
Justyna Haba w barwach KSW Facebook / Archiwum prywatne / Justyna Haba w barwach KSW
Haba przebojem wdarła się do świadomości polskiego kibica MMA. Po ciekawej karierze amatorskiej nieznana szerokiej publiczności zawodniczka wskoczyła do karty walk sylwestrowej gali RIZIN 14. W grudniu 2018 roku w japońskiej Saitama Super Arena wystąpiła obok takich gwiazd jak wspomiany "Money", Kyoji Horiguchi czy Jiri Prochazka. Rywalką Haby była wtedy Shinju Nozawa-Auclair. Polka "udusiła" przeciwniczkę w drugiej rundzie.

W drugiej walce na Rizin Haba musiała uznać wyższość o wiele bardziej doświadczonej Kany Watanabe. Po przygodzie w Japonii pochodząca z Boguchwały zawodniczka podpisała kontrakt z KSW - największą organizacją MMA w Polsce. Pierwszą walkę w ramach kontraktu stoczyła na gali FFF, gdzie pokonała przez techniczny nokaut Klaudię Pawicką. Niespełna rok później przyszedł czas na debiut w KSW. Na dzień dobry podczas KSW 56 w listopadzie 2020 roku Haba pokonała faworyzowaną Karolinę Owczarz.

Pieniądze, brak życia osobistego, kontuzje

Wydawało się, że to początek ciekawej kariery. 1 lipca zawodniczka pochodząca z Boguchwały w poruszającym wpisie ogłosiła zakończenie przygody z zawodowym sportem.

ZOBACZ WYWIAD: Justyna Haba tłumaczy powody swojej decyzji

- Ta decyzja dojrzewała we mnie co najmniej kilka miesięcy. Myślałam, że ogłoszę ją już po wygranej z Karoliną - tłumaczy nam Haba i dodaje, że na tak drastyczny krok złożyło się kilka czynników - finanse, brak czasu na życie osobiste i notoryczne kontuzje.

Jak wyjaśnia zawodniczka, walka na KSW 56 mocno przeciągnęła się w czasie. Pierwotnie miała się odbyć w marcu lub maju, ostatecznie doszło do niej dopiero w listopadzie.

- Miałam się przygotowywać trzy miesiące, a wyszło aż osiem. Mój organizm był bardzo wyeksploatowany, dlatego po pokonaniu Karoliny kontuzje zaczęły wychodzić jedna po drugiej. Nie byłam w stanie rozpocząć przygotowań do kolejnej walki. Zaczynałam treningi, a po tygodniu czy dwóch nie byłam w stanie pracować na maksymalnych obrotach - wyjaśnia.
Haba po zwycięstwie nad Owczarz (fot. KSW) Haba po zwycięstwie nad Owczarz (fot. KSW)
Wydłużający się okres przygotowawczy do walki na KSW 56 odbijał się nie tylko na zdrowiu, ale i życiu osobistym zawodniczki z podrzeszowskiej Boguchwały. A trzeba podkreślić, że formę do pojedynku szlifowała w oddalonym o 100 km Tarnowie.

- Wstawałam, jadłam śniadanie, wrzucałam jakiś post, jechałam do Tarnowa. A tam rozgrzewka, trening właściwy i powrót do domu. Najczęściej jadłam w aucie na kolanach. Po powrocie zajmowałam się klientkami, bo pracuję jako kosmetyczka i makijażystka. A wieczorem czekał mnie drugi trening już na miejscu, rozciąganie i przygotowywanie posiłków na kolejne dni. I tak codziennie. Nie miałam czasu na życie - wylicza Haba.

Czarę goryczy przelały jednak względy finansowe, chociaż na początku profesjonalnej kariery zawodniczka starała się nie zwracać uwagi na pieniądze. Liczyła się tylko możliwość rozwoju osobistego i realizacja pasji.

- Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Nawet mój trener powiedział, żebym się nie spodziewała w Polsce kokosów. Uznałam, że to nie jest najważniejsze, bo pieniądze raz są, a raz ich nie ma. Chciałam się realizować. Ale kiedy okazało się, że przez dwa lata na wszystkim muszę oszczędzać i wystarcza mi jedynie na podstawowe wydatki, to już wtedy wiedziałam, że nie chcę wracać do MMA - wyjaśnia Haba.

KSW wciąż liczy na powrót

Chociaż decyzja zawodniczki zdziwiła kibiców i środowisko MMA w Polsce, takim obrotem spraw nie jest zaskoczone szefostwo KSW.

- Od dłuższego czasu prowadziliśmy rozmowy ze sztabem Justyny. Spodziewaliśmy się, że wszystko pójdzie w kierunku zawieszenia kariery - wyjaśnia Wojsław Rysiewski, który jest odpowiedzialny za sportową stronę KSW.

Dyrektor sportowy organizacji potwierdza, że po pokonaniu Karoliny Owczarz, Haba dostała ofertę kolejnej walki. Organizacja miała nawet zakontraktowaną rywalkę i pomysł na promocję gali z udziałem zawodniczki Legionu Team Tarnów.

- Miała walczyć na mocno obsadzonej gali KSW 60. Nawet rozpoczęliśmy nagrywanie trailerów promujących to starcie. Wkrótce później Justyna doznała kontuzji. Naciskałem na jej menadżera, żeby poinformował nas, kiedy będzie gotowa do walki - wyjaśnia Rysiewski.

Mijały dni, tygodnie i zamiast daty walki do biura KSW dotarła informacja o tym, że Haba zawiesza karierę. Organizacja w pełni rozumie decyzję swojej zawodniczki, dla której kariera w MMA wymagała wielu poświęceń.

- Nie sądziłem, że to wypłynie w ten sposób, ale rozumiem argumenty podawane przez Justynę. Gdybym był zawodnikiem i musiał codziennie dojeżdżać 100 kilometrów na trening, to byłbym tym zmęczony. Dodajmy do tego pracę, brak czasu dla znajomych i życie osobiste. Domyślam się, że taki tryb życia może być nie do zniesienia, dlatego nie mam żalu do Justyny. Po cichu liczę na to, że za jakiś czas głód walki zwycięży i ona do nas wróci - tłumaczy Rysiewski.

Dyrektor sportowy KSW nie zgadza się jednak z zarzutami o braku promocji dla Haby oraz jej niskiej gaży. A takie były lansowane przez część kibiców w sieci. Rysiewski zdradza przy tym, że Haba już po debiutanckiej walce na KSW otrzymała propozycję niemałej podwyżki.

- Pragnę podkreślić, że po tej zmianie za walkę otrzymałaby gratyfikację na poziomie mistrzów innych polskich organizacji. Trudno znaleźć kogoś, kto może liczyć na podobne albo wyższe finanse przy rekordzie 3:1. Nie liczę oczywiście bohaterów walk typu "freak-fight" - przekonuje.

Haba docenia gest i propozycję ze strony szefów KSW. Podkreśla, że - biorąc pod uwagę jednorazową wypłatę - zaoferowano jej bardzo atrakcyjną kwotę. Wyjaśnia jednak, że na ostateczne wynagrodzenie dla zawodnika składa się wiele czynników.

- Pamiętajmy, że musiałabym pokryć koszty przygotowań, oddać część gaży menadżerowi i klubowi, bo te pieniądze im też się należą. Nie zapominajmy, że od gaży trzeba też odprowadzić podatek. Finalnie dla zawodnika nie zostaje już tak wiele. Gdyby ta kwota rozłożyła się na trzymiesięczny okres przygotowawczy, to dalej byłoby fajnie. Ale kto wie, czy nie powtórzy się historia sprzed KSW 56, kiedy moja walka była przekładana? Nikt nie da mi gwarancji, że tak się nie stanie - tłumaczy Haba.

Kosmetyka, wojsko i podróże

Dlatego po zakończeniu kariery w MMA, Haba poświęci więcej czasu na pracę zawodową i rozwijanie nowych pasji.

- Poświęcę się kosmetyce, z której się utrzymuję, i którą lubię - podobnie jak moje klientki. Ale próbuję też nowych rzeczy. Zrobiłam nawet kurs fotografii, bo chcę robić dobre zdjęcia podczas tych podróży, o których wciąż marzę. Teraz na nie będę odkładać pieniądze - wyjaśnia.

Nie zabraknie również miejsca na wojsko. Od marca 2018 roku Haba jest żołnierzem 31. Batalionu Lekkiej Piechoty w Rzeszowie, który wchodzi w skład 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Wojsko i sporty walki - pasje Justyny Haby (fot. prywatne) Wojsko i sporty walki - pasje Justyny Haby (fot. prywatne)
A co z MMA? Jak przekonuje Haba, głód walki i trenowania na pewno w niej pozostanie.

- Wciąż tkwi we mnie to przyzwyczajenie, że idę na trening. Przychodzi wieczór i nie mam co ze sobą zrobić, bo w tym czasie zawsze byłam na macie. Ale przecież będą zawody wojskowe, jiu-jitsu. Na to wszystko mogę przygotować się bez żadnej presji - kończy.

Zobacz także:
Dramat zawodnika KSW
KSW chwali się nowym nabytkiem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×