Wielkimi krokami zbliża się gala KSW 64, która już w sobotę 23 października odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie. Wszyscy przede wszystkim ostrzą sobie zęby na walkę Mariusza Pudzianowskiego z Serignem Ousmanem Dią.
Transmisja z tej gali znowu będzie dostępna wyłącznie w systemie PPV. Stało się już normą, że największa organizacja MMA w Polsce nie jest obecna w otwartej telewizji. Czy w tej kwestii coś się zmieni?
Wygląda na to, że kibice muszą pogodzić się z faktem, że KSW na razie nie trafi do otwartego Polsatu. Potwierdził to współwłaściciel Martin Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow dostał z "liścia". Tak zareagował
- Zobaczymy, ale w najbliższej przyszłości nie planujemy. Świat naprawdę pędzi. Już mocno wiekowi ludzi obsługują takie programy jak Skype, czy oglądają filmy na Netfliksie, dlatego gala PPV nie jest już ani przeszkodą technologiczną, ani finansową. 40 złotych za możliwość obejrzenia gali, to przy rozbiciu na kilka osób, duża tańsza rozrywka niż wyjście do kina z dziewczyną - mówi szef KSW w portalu sport.pl.
Lewandowski wytłumaczył, że główną przyczyną zniknięcia KSW z Polsatu jest pandemia koronawirusa. Gale początkowo odbywały się bez kibiców, a potem z ograniczoną widownią. Dlatego system PPV jest jedyną okazją, aby wydarzenie na siebie zarobiło.
Jeszcze przed pojawieniem się COVID-19 mieliśmy jedną, a czasami dwie gale KSW w ogólnodostępnym Polsacie. Dzięki temu organizacja docierała ze swoimi imprezami do szerszego grona odbiorców.
KSW musiało go zatrzymać. Mistrz pochwalił się w zdjęciem >>
"Dostała ataku histerii". Gwiazda KSW opowiada o reakcji córki >>