Nie tak Mamed Chalidow wyobrażał sobie powrót do klatki. Na gali KSW 52 w Gliwicach Polak przegrał na punkty ze Scottem Askhamem i nie ukrywał, że rywal mocno go zaskoczył. - Myślałem, że Scott będzie się bił w stójce, on się kleił i szedł do parteru. Prawdę mówiąc, odcięło mi prąd. Nie miałem siły, żeby spod niego wstać, żeby dźwignię zrobić. Oszukał mnie - powiedział Chalidow i jednocześnie zaznaczył, że to nie była jego ostatnia walka w formule MMA.