Rosjanin naprawdę to powiedział. Włos się jeży na skórze

Getty Images / Sandra Behne / Na zdjęciu: Nikołaj Wałujew
Getty Images / Sandra Behne / Na zdjęciu: Nikołaj Wałujew

Rosjanie nadal nie potrafią pogodzić się z faktem, że wskutek wojny w Ukrainie nie są dopuszczani do startów w imprezach międzynarodowych. W sposób skandaliczny decyzje sportowych federacji ocenił Nikołaj Wałujew, były mistrz świata w boksie.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich dniach Rosjanie otrzymali kolejne ciosy, jeśli chodzi o starty w zawodach międzynarodowych. Stało się jasne, że w Rajdzie Dakar, który jest dla nich niezwykle ważny ze względu na zwycięstwa Kamaza w kategorii ciężarówek, będą mogli startować wyłącznie jako neutralni sportowcy. Na dodatek reprezentacja Rosji została wykluczona z eliminacji do piłkarskiego Euro 2024.

W ubiegłym tygodniu, przy okazji kongresu Międzynarodowej Unii Biathlonowej (IBU) w Salzburgu, doszło też do przedłużenia o kolejny sezon zakazu startów reprezentantów Rosji i Białorusi w zawodach międzynarodowych.

Restrykcje to oczywiście konsekwencja wojny w Ukrainie. Po tym jak Władimir Putin wydał rozkaz do ataku na sąsiednie państwo, wiele federacji sportowych nie chciało stać z boku i wydało zakazy startów dla Rosjan. Taki stan rzeczy utrzymuje się od ponad pół roku i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała ulec zmianie, bo rosyjscy żołnierze nadal atakują Ukrainę i mordują niewinnych ludzi.

Równocześnie zakaz startów dla Rosjan nadal budzi spore emocje w Moskwie. W skandaliczny sposób w kanale Sport24 skomentował go Nikołaj Wałujew, były mistrz świata w boksie. - Wrócimy do startów, gdy Europa zamarznie albo kiedy ich przemysł wyginie - powiedział Wałujew.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

Wypowiedź byłego boksera to oczywiste nawiązanie do szantażu energetycznego Putina. W ostatnich miesiącach Rosja ograniczyła wysyłkę gazu do Europy, co poważnie zachwiało gospodarką na Zachodzie. Obecnie kraje Unii Europejskiej borykają się z kryzysem, który z jednej strony związany jest z wysokimi cenami energii, a z drugiej muszą zapewnić sobie dostawy gazu na zimę. Moskiewski dyktator liczył, że poprzez swój szantaż sprawi, że Zachód przestanie wspierać Ukrainę, ale jak dotąd nic takiego nie miało miejsca.

Słowa Wałujewa nie powinny być zaskoczeniem, bo po zakończeniu kariery pięściarskiej zajął się on polityką i obecnie jest deputowanym do Dumy Państwowej z ramienia Jednej Rosji. To właśnie z tego ugrupowania wywodzi się Władimir Putin.

- Cały zachodni świat zrzucił swoje maski. On ma swoje systemy wartości, których nigdy nie zrozumiemy, tak jak oni nie zrozumieją naszych - mówił Nikołaj Wałujew w marcu, krótko po tym jak miejsce w Formule 1 stracił Nikita Mazepin. Były bokser twierdził, że takie działania trudno nazwać legalnymi.

- Niech uciekają. Porażka! Szczury zawsze uciekają ze statku. Nie tylko wtedy, gdy maszyna tonie, ale także pod ostrzałem - dodawał kilka dni później Wałujew, gdy zagraniczni piłkarze zaczęli opuszczać Rosję. Stało się to możliwe dzięki specjalnym przepisom wprowadzonym przez FIFA. Światowa federacja zawiesiła kontrakty graczy w rosyjskich klubach i dała im możliwość znalezienia nowego pracodawcy poza okienkiem transferowym.

Czytaj także:
Formuła 1 odkryła karty. Tak będzie wyglądał sezon 2023
Ferrari naciska na zmiany w F1. Czy znajdzie sojuszników?