Tym razem mały acz żwawy Citroen pojechał z załogą Simon Jean-Joseph - Jack Boyère na Rajd Rosji i ostatecznie ten pakiet zajął ostatnie, ósme punktowane miejsce wśród załóg IRC, co niewątpliwie jest olbrzymim sukcesem dla francuskiego teamu.
Samochód z numerem jeden - bo taki numer startowy organizator przewidział dla Jean-Josepha musiał tak jak pozostałe załogi zmierzyć z dwunastoma, wymagającymi, szutrowymi odcinkami specjalnymi, podzielonymi na trzy etapy. Rajd, który odbywał się w pobliżu Vyborga niedaleko granicy z Finlandią był dobrym sposobem na skonfrontowanie umiejętności Simona, oraz technicznej myśli wersji Max C2-ki oraz opon firmy BFGoodrich, która wspiera oponiarsko zespół PH-Sport. Nie mniej jednak pierwszego dnia posiadacz numeru jeden miał niechlubną rolę "odkurzacza" trasy i przed następnymi załogami po prostu sprzątał trasę z luźnego szutru co powodowało niemałe straty czasowe.
- Te zawody były wspaniałe. Tak mogę o nich zdecydowanie powiedzieć.
- Do samego końca wiedziałem, że rywalizacja w tych warunkach będzie w dużym stopniu zależeć od tego jak będą wyglądały drogi. Pierwszego dnia, jako załoga otwierająca czyściliśmy drogę więc nie mieliśmy za bardzo sposobności walki, więc ten czas poświęciliśmy na ustawianie samochodu. Mimo wszystko cały czas staraliśmy się jechać tak jak potrafiliśmy najlepiej i rywalizować z innymi zawodnikami, którzy przecież mają duże doświadczenie z Mistrzostw Świata bo wielu z nich startowało w WRC - wypowiadał się o warunkach na trasie Mistrz Europy.
- Piątkowy etap był momentami przerażający. Mnóstwo kamieni i dziur podczas odcinków. Trzeba było bardziej skupić się na tym, żeby nie zniszczyć zawieszenia czy opon niż na samej rywalizacji, bo o odpadnięcie było bardzo łatwo - mówił o drugim etapie Simon.
Francuska załoga dzięki takiemu podejściu dotrwała bez większych przeszkód do kolejnego, sobotniego etapu, na którym zawodników czekało kolejne cztery odcinki specjalne.
- Nasza taktyka na ten rajd początkowo była, żeby atakować od startu do mety, jednak po tym jak zobaczyliśmy co się dzieje na drodze stwierdziliśmy, że nie ma co ryzykować bo taka taktyka może najprędzej pokonać nas, a przecież nie o to chodziło. Więc nasza nieco defensywna jazda opłaciła się, bo w sumie wgraliśmy ośkę mimo mocnej konkurencji i dodatkowo udało nam się złapać jeden punkt w IRC, a to duży sukces. Nasz samochód nie przynosił nam żadnych problemów, więc z jazdy czerpaliśmy tylko przyjemność - podsumowywał swój start kierowca Citroena.
- To był dla nas bardzo pozytywny rajd. Podczas trzech dni walki na trasie Simon i Jack udowodnili siłę naszego Citroena C2 R2 Max. Zespół PH-Sport zrobiła kawał dobrej roboty, a opony BFGoodrich również nie sprawiały problemów. Cały ten pakiet załogi, zespołu, samochodu i opon wygrał w klasę, całą grupę A oraz ośkę w całym rajdzie, a poza tym zajęliśmy ósme miejsce tuż za dużo mocniejszymi samochodami. Trudno sobie wyobrazić lepszy rezultat.
- Wydaje mi się, że przystępując do rywalizacji w Rosji osiągnęliśmy nasz cel, czyli pokazanie, że C2 Max to rajdówka z dużym potencjałem - podsumowywał występ Jean-François Liénéré, który jest odpowiedzialny za program C2 R2 Max w Citroen Sport.