Christian Klien: Gran Prix Węgier to połączenie Grand Prix Malezji i Monaco

Tor Hungaroring jest torem "domowym" nie tylko dla nas i dla Roberta Kubicy, ale także dla Austriaków, od czasu gdy Formuła 1 opuściła austriacki A1-Ring – dla Gerharda Bergera oraz kolegi Roberta z zespołu, kierowcy testowego Christiana Kliena, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami o torze pod Budapesztem.

- Gdy w Formule 1 ktoś mówi o gorącym wyścigu, najczęściej zaczyna opowiadać o ciekawostkach z Hungaroringu, znacznie częściej niż o Malezji. A gdy tematem jest wyścig wyczerpujący fizycznie i psychicznie, to mówi się o Monako, jednak Hungaroring pod tym względem niczym mu nie ustępuje - powiedział Christian Klien w wywiadzie dla motorsport-total.com. - W sierpniu węgierskie słońce rozgrzewa powierzchnię toru jak piekarnik, a jako kierowca tyrasz na Hungaroringu tak jak w Monako, tyle że bez murów i barierek.

Charakterystyka Hungaroringu, to krótka prosta startowa i ciąg zakrętów przechodzących jeden w drugi – taki tor wymaga dużej siły docisku. Jednak gdy jedzie się zaraz za innym bolidem przepływ powietrza zostaje zaburzony, traci się docisk a w konsekwencji stabilność prowadzenia – na zakrętach trudno jest zmniejszać dystans do rywala. Tak Christian Klien wyjaśnia problemy z wyprzedzaniem: W dzisiejszej F1 również przedłużona prosta startowa często nie wystarcza by porządnie się "zassać" (za wyprzedzanym bolidem). Efekt "cienia aerodynamicznego" działa już całkiem dobrze w odległości 100 metrów. Widać to wyraźnie na telemetrii. Żeby "podessać" się za poprzednikiem i uzyskać nadwyżkę prędkości, trzeba być kilka tylko długości bolidu z tyłu, przez co traci się siłę docisku aerodynamicznego na przednim skrzydle. A to jest mało przyjemne.

Tor w Hungaroringu jest rzadko używany w ciągu roku, więc tak jak na torach ulicznych jego przyczepność wzrasta dramatycznie podczas wyścigowego weekendu. To również nie pozostaje bez wpływu na wyprzedzanie. - Zwykle jedziesz czystą linią, a gdy ją opuścisz przejeżdżasz przez brud i pył, czasami jak po lodzie - dodaje kierowca BMW. - W końcu, musisz też pamiętać by skończyć manewr wyprzedzania przed wejściem w zakręt, by nie wyjechać z niego tak jak na sankach. Tak więc w tym roku nie zobaczymy wielu manewrów wyprzedzania w Budapeszcie. Jednak w roku 2009 z nową aerodynamiką i slickami powinno być wyraźnie lepiej.

Komentarze (0)