- Raz zakopałem się na wydmach, bo już emocje wzięły górę. Potem Rafał mówi: "Uspokój się, spokojnie jedź, głębokie oddechy. Przecież potrafisz się wyluzować". I później, jak się wyluzowałem, to znowu szło fajnie - opowiada Adam Małysz.
Rajd Dakar 2012: Szósty etap odwołany -->
- Tam na pewno był błąd. Trzeba było stanąć przed tym rowem, rozejrzeć się - przyznał były skoczek narciarski.
Polskiej ekipie pomogli miejscowi. - Przyjechali może po 15 minutach. Akurat Albert (Gryszczuk, kierowca drugiej załogi RMF Caroline Team) też dojechał. Postawiliśmy auto, sprawdziliśmy, czy się da odpalić. Odpaliło i jechaliśmy dalej - tak Małysz podsumował przygodę na 5. etapie.
Źródło: rmf24.pl