W środowisku Formuły E zrobiło się głośno o słowach Daniela Abta. Niemiec skrytykował system Fanboost, za pośrednictwem którego kibice oddają głosy na swojego ulubionego kierowcę. Trzech zawodników z największą liczbą głosów otrzymuje w ten sposób dodatkowe 100kJ energii w trakcie wyścigu.
Abt wskazał, że w systemie dochodzi do wielu nieprawidłowości. Jako przykład podał ostatnie głosowanie, gdy w ciągu kilku godzin inni kierowcy zyskali ogromną liczbę głosów. Pochodziły one w większości z Chin. - Nie mówię tego dlatego, że przegrywam. Mówię o tym, bo wiem o takich praktykach. Ktoś mi o tym ostatnio powiedział wprost - powiedział 25-latek.
Ze słowami niemieckiego kierowcy nie zgadza się jednak Alejandro Agag. - System głosowania Fanboost jest stale monitorowany i sprawdzany, aby zapewnić maksymalną weryfikację kont użytkowników i wiarygodne wyniki. Ciągle udoskonalamy ten projekt. Został wprowadzony już w pierwszym sezonie Formuły E, a potem dodaliśmy kolejne poziomy uwierzytelniania kont, bo takie były sugestie i prośby zespołów - zdradził dyrektor generalny Formuły E.
Hiszpan jest zadowolony ze sposobu, w jaki funkcjonuje system. Jest on miernikiem tego jak rośnie popularność elektrycznej serii na całym świecie. - Ponad milion kibiców oddało już głos na swojego ulubionego kierowcę. Widzimy, że ta liczba stale rośnie wraz ze wzrostem popularności naszej serii wyścigowej. System jest niezawodny i kierowcy nie powinni tracić czasu na jego krytykowanie i kwestionowanie uczciwości wyników - dodał Agag.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Dyrektor generalny FE zdradził też, że Abt zadzwonił do niego i przeprosił za swoje ostatnie słowa. Hiszpan nie ma żadnych pretensji do kierowcy z Niemiec. - Fanboost opiera się na jednej z kluczowych zasad Formuły E. Polega ona na byciu w bliskim kontakcie z kibicami - dodał Agag.
Hiszpan podkreśla też, że wyniki Fanboost mogą się zmieniać w zależności od miejsca, gdzie rozgrywany jest wyścig. Niedawne zawody w Santiago były pierwszymi w tym sezonie, w którym Abt nie znalazł się w szczęśliwej trójce. - Kierowcy z największą liczbą głosów to ci, którzy mają najbardziej znane nazwiska. Nic w tym dziwnego. Buemi, Vergne, di Grassi czy Piquet walczą o wygrane i tytuł mistrzowski. Fani zazwyczaj głosują na tych, którzy walczą o czołowe pozycje, bo chcą wpłynąć na losy rywalizacji o podium. Interesujące jest też to, jak zmieniają się głosy w zależności od kraju, w którym się znajdujemy. W Santiago gwiazdą był Jose Maria Lopez ze względu na swoje południowoafrykańskie korzenie. Tak samo jak Luca Filppi zyskał popularność w Hong Kongu, bo startuje w chińskiej ekipie NIO - zakończył Agag.