Koronawirus. Czarny scenariusz zakłada brak wyścigów w tym roku. "Jesteśmy w stanie wojny"

Materiały prasowe / Michelin / tłumy kibiców podczas Grand Prix Czech
Materiały prasowe / Michelin / tłumy kibiców podczas Grand Prix Czech

- Sezon 2020 w motorsporcie może się w ogóle nie wydarzyć - ostrzega Carmelo Ezpeleta, szef firmy Dorna, która zarządza motocyklowymi mistrzostwami świata. - Nie możemy się oszukiwać. Rządy nie pozwolą nam na wyścigi - dodaje.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon MotoGP miał się rozpocząć na początku marca, tydzień przed Formułą 1. Zarządcy motocyklowych mistrzostw świata zareagowali jednak w porę i królewska kategoria nie ścigała się w Katarze. Tym samym MotoGP uniknęło tak żenujących scen, jakie widzieliśmy przy okazji odwoływania Grand Prix Australii w F1.

Zdaniem Carmelo Ezpelety, MotoGP i Formuła 1 jadą teraz na tym samym wózku. - Jeśli zaczniemy sobie wyobrażać, że w tym roku będą tylko trzy wyścigi, to byłyby to bardzo dziwne mistrzostwa. Jednak dlaczego nie? Dla mnie lepiej mieć małą liczbę rund niż siedzieć bezczynnie w domu - powiedział "Speedweekowi" szef firmy Dorna, która zarządza MotoGP.

Koronawirus uniemożliwi organizację wyścigów

Ezpeleta ma świadomość tego, że kolejne państwa będą niechętne organizowaniu imprez masowych w najbliższych miesiącach. - Jeśli nie będziemy w stanie przeprowadzić imprez zgodnie z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa, to nie będziemy ryzykować. W ogóle. Jednak nie ma się też, co oszukiwać. Rządy i służby zdrowia nie pozwolą nam na wyścigi - dodał Ezpeleta.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"

Efekt jest taki, że sezon 2020 w motorsporcie może w ogóle się nie wydarzyć. Problem dotyczy nie tylko MotoGP, ale też F1 i innych serii, bo koronawirus opanował wszystkie państwa, które organizują zawody sportowe.

- Jeśli będziemy mieli pecha, wszystkie wyścigi zostaną anulowane. Jesteśmy w stanie wojny. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w roku 2020 nie będziemy mieć żadnych mistrzostw świata. W Hiszpanii sytuacja jest fatalna, podobnie we Włoszech i Francji. Dopóki nie zostanie wynaleziona szczepionka na koronawirusa, to organizowanie Grand Prix i innych wydarzeń będzie trudne czy wręcz niemożliwe - ocenił 74-latek.

Kraje nie pozwolą na imprezy masowe

Część ekspertów zwraca uwagę na fakt, że krzywa zachorowań na koronawirusa zaczyna spadać. Oznacza to, że w niektórych krajach istnieje szansa na pokonanie COVID-19 w niedalekiej przyszłości. To jednak nie pociesza Ezpelety.

- Nawet jeśli sytuacja się trochę uspokoi, to zakazy dotyczące podróżowania pozostaną w mocy we wszystkich krajach. Jeśli będzie inaczej, to będzie to coś szalonego. Nie będziemy mieć sytuacji, że tysiące osób w jednej chwili będą mogły obejrzeć mecz piłki nożnej, wyścig MotoGP czy F1 - wyjaśnił szef Dorny.

- Nie jestem zbyt pewien, czy uda się rozegrać sezon 2020, choć na pewno będziemy ciężko nad tym pracować. Rozważamy różne warianty - dodał.

Kontrakt pomiędzy federacją FIA a Formułą 1 mówi o tym, że musi się odbyć co najmniej osiem wyścigów, aby móc wyłonić mistrza świata. Umowy telewizyjne i sponsorskie wymagają z kolei piętnastu rund, aby nie doszło do zwrotów wniesionych opłat. W przypadku MotoGP musi się odbyć trzynaście Grand Prix. Tak wynika z zapisów umowy między Dorną a federacją FIM.

- Umowa nie stanowi problemu, bo mamy w niej klauzulę o działaniach siły wyższej. Dlatego nie martwi mnie mniejsza liczba wyścigów. Nawet jeśli będzie ich ledwie kilka, to wyłonimy mistrza świata. Jeśli będzie tylko szansa, by zacząć sezon, zrobimy to. Przetrwamy też, jeśli będziemy musieli anulować cały sezon 2020. To najgorszy scenariusz, ale przygotowujemy się na taki rozwój wypadków - podsumował Ezpeleta.

Dorna już postanowiła wypłacić odszkodowania finansowe mniejszym ekipom w MotoGP, aby przetrwały one trudny okres, w którym nie są organizowane wyścigi. W F1 panuje cisza na temat takiego pomysłu.

Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle

Komentarze (0)