Kiedy Ivan Haszek - prezes czeskiej federacji piłkarskiej, w świetle braku wyboru sam mianował się selekcjonerem reprezentacji, czeskie media z zadowoleniem przyjęły ten wybór. W Polsce ta sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Przede wszystkim dlatego, że Haszek wcześniej sam był nie tylko znakomitym piłkarzem, ale i trenerem, który odnosił sukcesy. Jego kompetencje potwierdziły występy reprezentacji. Zmienił atmosferę w drużynie. U zawodników cieszy się dużym autorytetem.
Haszek trenerem reprezentacji chciał zostać już wcześniej. Nie chciał jednak współpracować z osobami, które wówczas dowodziły czeską federacją. W związku z tym sam przystąpił do wyborów, jednak w 2005 roku przegrał. Cztery lata później odniósł już zwycięstwo i jako prezes federacji, sam mianował się prezesem. Co warte podkreślenia, nie pobiera z tego tytułu dodatkowej pensji.
Haszek nie wprowadził rewolucji kadrowej, bo nie mógł. Podobnie jak Polska, Czesi nie dysponują dużą liczbą zawodników wysokiej klasy. Czech nie dokonał rewolucji kadrowej, ale zmienił styl gry reprezentacji. Zespół gra bardziej ofensywnie, co podoba się kibicom. Haszek miał prowadzić zespół do końca eliminacji. Nie jest jednak wykluczone, że w przypadku awansu do mistrzostw świata, pozostanie na swoim stanowisku dłużej.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.