Zacznijmy od tego, że cała ta szopka z powołaniami do kadry jest zbędna. Selekcjoner powołuje 35 zawodników, po czym po tygodniu trzech z nich, bez uzasadnionych powodów (wszyscy zagrali w ostatniej kolejce ligowej ani lepiej, ani gorzej niż inni powołani z ekstraklasy), odstawia - jak w jakimś teleturnieju. A za chwilę kolejnych. Naprawdę nie można było powołać od razu 23 graczy, czyli tylu, ilu można zabrać z kadrą do Rosji? Albo czy nie można było od razu powołać tylu, ilu pojedzie na zgrupowanie do Arłamowa walczyć o wyjazd na mundial? Ok, taka jest strategia Adama Nawałki i biorąc pod uwagę, że dotychczas trafiał z wyborami, może powinniśmy się wstrzymać od komentarzy i mu zaufać. A jednak jakiś niesmak pozostał.
Spodziewałem się, że odpadnie napastnik Cracovii Krzysztof Piątek. Jednak konkurencja w ataku jest dziś zbyt duża. Szkoda pomocnika Górnika Zabrze Damiana Kądziora, który ma dobre statystyki. Najbardziej szkoda mi jednak Macieja Makuszewskiego. Rozumiem, że w futbolu nie ma sentymentów. Ale po co było w ogóle robić mu nadzieję? Piłkarz Lecha Poznań po fatalnej kontuzji kolana pracował nad powrotem do zdrowia dzień w dzień po 8 godzin. Tylko w niedzielę dostawał wolne od rehabilitantów. Zacisnął zęby, wytrzymał, cały czas dodatkowo łudzony nadzieją, że skoro tak świetnie wypadł w meczu kadry przed kontuzją, to sztab szkoleniowy na niego czeka i nie zamyka drogi na mundial w Rosji. Dla 28-letniego pomocnika dostanie się do 23-osobowej kadry byłoby pewnie największym osiągnięciem w karierze, może jedynym takim, ale zasłużonym.
Pod koniec obecnego sezonu - jak się dowiaduję - był już gotowy na grę przez 60 minut. Ale trenerzy Lecha bali się go wypuszczać i dawali mu krótkie szanse. 17, 20, 45 i w końcu około 10 minut. Mówiąc wprost - klub własnemu piłkarzowi nie pomógł. Szkoda, bo Makuszewski przed kontuzją był bardzo ważnym zawodnikiem dla Lecha. I dalej mógł być ważnym. Jednak lekarze i trenerzy się wystraszyli. Zamiast dać zawodnikowi szansę, "strzelili mu w kontuzjowane kolano". Od początku negatywnie nastawiony był również asystent Adama Nawałki, Remigiusz Rzepka.
Makuszewski jesienią wskoczył do kadry i grał bardzo dobrze, za każdym razem coś do drużyny wnosił. W przeciwieństwie do młodych, którzy uważali, żeby się nie poparzyć. Pokazał, że jest dojrzałym facetem, który wychodzi na mecz bez kompleksów, gdyż wie, że to dla niego szansa. Nie przestraszy się silnych rywali z Senegalu czy Kolumbii, zawodników z wyższej półki. To nie ten typ. Jeden mecz ligowy nie powinien nic zmienić w ocenie jego jako piłkarza.
Dlaczego o tym piszę? Myślę, że swoją postawą zawodnik zasłużył na to, żeby selekcjoner przyjrzał mu się z bliska. Mimo wszystko nie powinno się z nim tak pogrywać, że tydzień temu w piątek wsadza się go do kadry, a teraz, po kilku dniach - podkreślam, bez żadnej konkretnej przyczyny - z niej wyrzuca. To niepotrzebna "zabawa".
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #23. Zaskakujące słowa dziennikarza. "Brakuje mi w kadrze Kucharczyka"