Mundial 2018. Prosto z Arłamowa. Ostatnie odliczanie

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Przed Euro 2016 Robert Lewandowski do Arłamowa przyleciał helikopterem i wywołał ogromne zamieszanie. Teraz może być podobnie
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Przed Euro 2016 Robert Lewandowski do Arłamowa przyleciał helikopterem i wywołał ogromne zamieszanie. Teraz może być podobnie

Najwyższa pora wiedzieć, czy piłkarze zjedli śniadanie. Dzisiaj zacznie się narodowe dmuchanie w balon oczekiwań. Wszystkie oczy na Arłamów, reprezentacja Polski liczy dni do mundialu.

Hotel Arłamów reklamuje się w mediach społecznościowych. Hasztag poprzedza napisane łącznie hasło: "Kadra wraca do domu". Domów reprezentacja ma już kilka, a w każdym jej dobrze i wszędzie czekają na nią życzliwi ludzie. Na Stadionie Narodowym nie przegrywa, w Juracie dobrze się bawi, a w Arłamowie - ciężko pracuje. Zaczyna się ostatnie zgrupowanie przed mundialem w Rosji, a co za tym idzie - ostatnie odliczanie, nietypowe, bo nie od 10 do 0, ale od 32 do 23. W najbliższy poniedziałek trener Adam Nawałka skreśli dziewięć nazwisk z listy tych, którzy będą spełniać marzenia wszystkich Polaków i pojadą na mistrzostwa świata. Dzisiaj zaczyna się wyścig.

Piłkarze reprezentacji po integracyjnym przetarciu nad morzem po kilku dniach wolnego mają dotrzeć na drugi koniec Polski. To powtórka sprzed dwóch lat. Wtedy, jak na dzielnych zuchów przystało, nikt nie pogubił się w podchodach i wszyscy z Juraty do Arłamowa zdążyli na czas. Piłkarze zjeżdżali się samochodami, taksówkami z lotniska w Rzeszowie, albo - jak Robert Lewandowski - lądowali helikopterem kilkadziesiąt metrów od hotelu. Te kilkadziesiąt metrów w tej opowieści jest kluczowe, bo dwa lata temu Lewandowski pokonał je jako pasażer meleksa ścigany przez tabun kibiców, a teraz napisano dla niego spokojniejszy scenariusz - wejdzie do położonej obok hotelu rezydencji, a stamtąd już powolutku, podziemnym tunelem, przejdzie odebrać klucz do swojego pokoju.

- Jesteśmy gotowi na przyjazd kibiców, ale bez przesady, wszyscy się nie zmieszczą. Ostatnio w najgorętszym dniu długiego weekendu hotel Polaków odwiedziło przecież cztery tysiące ludzi. Teraz kilkaset wejściówek na otwarty trening trafiło do Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Chętnych zobaczenia na żywo reprezentacji na pewno będzie dużo więcej - tłumaczy rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski.

Rzecznik wywiesił też kartkę na drzwiach sali konferencyjnej z dedykacją dla dziennikarzy. Na tym zgrupowaniu obowiązuje zakaz zbierania autografów i robienia zdjęć z piłkarzami. To też wnioski wyciągnięte z przygotowań do Euro przed dwoma laty - wtedy niektórym nie wystarczało czasem nawet jedno selfie z Lewandowskim, prosili o powtórkę, bo pierwsze ujęcie wyszło ich zdaniem zbyt ciemne, by wrzucić je na Facebooka. Już w poniedziałek, chociaż w Arłamowie nie było żadnego zawodnika, akredytację stracił jeden z dziennikarzy telewizyjnych, który uznał, że przyda mu się podpis Nawałki.

Piłkarzy w hotelu na razie można spotkać tylko tekturowych, a i tak cieszą się powodzeniem. Lewandowski z Kamilem Grosickim i Jakubem Błaszczykowskim witają gości w drzwiach. Można się z do nich przytulić czekając na klucze przy recepcji. Kilka kroków dalej stoi drużyna z brakującym ogniwem - wystarczy włożyć głowę w dziurę w plakacie, poprosić żonę o zdjęcie i później udawać przed znajomymi, że ma się udo o obwodzie klatki piersiowej. Nad drzwiami w korytarzach powieszono flagi: "Arłamów wita reprezentację", przed hotelem stoi wielka biało-czerwona dmuchana piłka. We wtorek wszyscy kibice zaczną dmuchać tu w balon - oczekiwań i nadziei. A dla piłkarzy także presji.

- Nie uciekamy przed kibicami, cieszymy się, że z nami są. Specjalnie przygotowujemy się w Polsce, żeby piłkarze wiedzieli, jak wiele osób ich wspiera. Poza tym mamy tutaj takie warunki, jakich zazdrości nam Europa, a może cały świat - mówi Tomasz Iwan, dyrektor reprezentacji.

Polacy przed kibicami piłkę pokopią tylko dwa razy - w środę i niedzielę. Wtedy za jedną z bramek małego stadionu w Arłamowie postawiona zostanie dodatkowa trybuna. Pozostałe treningi będą zamknięte, a dziennikarze będą przyglądać się tylko piętnastominutowej rozgrzewce. PZPN wynajął wszystkie pokoje z widokiem na boisko, a okna na korytarzach, z których można byłoby dostrzec coś z tajemnego planu Nawałki zostały zaklejone. Trener boiska treningowego doglądał osobiście. Po południu stwierdził, że trawa jest o dwa milimetry za długa i chyba nie żartował, bo po godzinie jeden z pracowników pieścił ją kosiarką, a drugi sprawdzał, czy wszystko idzie zgodnie z planem.

Piłkarze będą przyjeżdżać do Arłamowa przez cały wtorek, do godziny 18.00 wszyscy powinni być na miejscu. Poza treningami na boisku i siłowni planowane są także odprawy taktyczne, wewnętrzny sparing i spotkanie z Szymonem Marciniakiem - najlepszym polskim sędzią, który także wybiera się do Rosji. Będą też miłe niespodzianki, ale jak to z nimi bywa, nie są zapowiadane, będzie też jedna przykra - dla dziewięciu zawodników przygoda z mistrzostwami świata zakończy się w poniedziałek (4 czerwca), kiedy trener ogłosi, kto wygrał jego casting i zasłużył na numer na koszulce podczas mundialu.

ZOBACZ WIDEO Selekcjoner zaskoczył pierwszego dnia zgrupowania. Kołodziejczyk: Nawałka potrafi grać mediami

Źródło artykułu: