[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] i Dawid Kownacki zostali zaproszeni do siódmego odcinka programu Projekt Mundial, który codziennie pojawia się na kanale Łączy Nas Piłka w serwisie youtube.com. Transmisje przeprowadzane są prosto ze zgrupowania kadry z Arłamowa.
Reprezentanci Polski rozmawiali z dziennikarzami na wiele tematów, w tym m.in. o tym, czy kiedykolwiek zdarzyło się jednemu z nich trafić na obrońcę zupełnie niezainteresowanego grą w piłkę, ale kopaniem się po nogach. Jak się okazało, jeden z nich dobrze zapadł w pamięci Lewandowskiemu.
- Na pewno kilka razy obrońcy wyprowadzali mnie z równowagi, wielokrotnie zdarzało mi się denerwować gdy rywal mnie kopał, szarpał, szczypał, a sędzia nie reagował. Pamiętam dobrze jednego zawodnika Eintrachtu Frankfurt, który tylko kopał mnie po kostkach, nic innego, nawet nie kopnął piłki. Sergio Ramos? Tylko w pierwszych dwóch meczach dał mi się we znaki. Potem zmienił taktykę - wyznał snajper Bayernu Monachium.
Kownacki został z kolei zapytany o różnice między treningami w Sampdorii Genua a tymi, które odbywał w Polsce. Jak powiedział młody napastnik, na pierwszych treningach był zszokowany.
- Gdy przyjechałem do Włoch i zobaczyłem pierwsze treningi taktyczne, złapałem się za głowę. To był dla mnie szok i coś zupełnie nowego. Trener Marco Giampaolo mówił słowo w obcym wówczas dla mnie języku i wszystko na boisku się zmieniało. Ja nie wiedziałem co się dzieje. Musiałem sobie jednak poradzić - wspominał.
Lewandowski wyznał, że ogromnie dużo dała mu współpraca przede wszystkim z Pepem Guardiolą. - Dzięki niemu zacząłem inaczej patrzeć na futbol. Wiele ze mną rozmawiał, tłumaczył. Jedną rozmowę dobrze pamiętam. Powiedział do mnie: "Lewy, ja ci nie pomogę w strzelaniu bramek, bo nie byłem napastnikiem".
- To było z jego strony bardzo mądre. Sam nie był snajperem, więc wiedział, że mi nie pomoże w tym, jak się ustawiać w polu karnym czy jak strzelać. Pomagał za to bardzo w taktyce i spojrzeniu na piłkę - przyznał kapitan reprezentacji Polski.
Na koniec programu prowadzący Łukasz Wiśniowski pokazał Lewandowskiemu jego własny autograf, podpisany przez niego jednemu z kibiców Znicza Pruszków. Widząc bardzo oryginalny, zajmujący większość zdjęcia podpis, napastnik nie potrafił ukryć rozbawienia.
- Ktoś wziął ode mnie autograf? Serio? Trudno w to uwierzyć. Skoro to był 2007 rok, to miałem 18 lat. Czy zmieniłem swój podpis? Musiałem zmienić, bo jak widać nie był najłatwiejszy - wyznał roześmiany napastnik Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO Kadrowicze powinni odpuścić przewrotki w siatkonodze. "To narażanie siebie na odniesienie kontuzji"
Świetny pomysł z tym programem - nie jest tak drętwo jak w innych wywiadach, no i kibice mają okazję zadaw Czytaj całość