Polska - Chile: lechici rządzą w kadrze Polski

Agencja Gazeta / Marcin Stępień / Na zdjęciu: Dawid Kownacki (nr 9), Paweł Bochniewicz (nr 5)
Agencja Gazeta / Marcin Stępień / Na zdjęciu: Dawid Kownacki (nr 9), Paweł Bochniewicz (nr 5)

Aż 9 z 23 zawodników powołanych przez Adama Nawałkę na zbliżające się mistrzostwa świata w Rosji ma za sobą występy w Lechu Poznań. Dla nich piątkowy mecz towarzyski Polska - Chile w Poznaniu będzie wyjątkowy.

[tag=2800]

Robert Lewandowski[/tag] i Sławomir Peszko trafili do klubu przy ul. Bułgarskiej latem 2008 roku. Lech Poznań - świeżo upieczony uczestnik europejskich pucharów pod wodzą Franciszka Smudy budował wówczas jedną z najlepszych drużyn w swojej historii. "Lewy" dał się zapamiętać wszystkim kibicom jako król debiutów - już w pierwszym spotkaniu I rundy kwalifikacyjnej Pucharu UEFA zdobył zwycięską bramkę przeciwko Chazarowi Lenkoran. Swój wyczyn powtórzył kilkanaście dni później, strzelając fantastycznego gola krzyżakiem w premierowym spotkaniu ligowym Lecha z GKS-em Bełchatów (2:3). A Peszko wcale nie odstawał klasą od kolegi z ataku. Wspólnie rozmontowali defensywy Grasshoppers Zurych i Austrii Wiedeń w drodze do fazy grupowej Pucharu UEFA. W jesiennych rozgrywkach zdobyli jednak łącznie tylko jedną bramkę, a ich role przejął inny znakomicie wspominany w Poznaniu ofensywny duet Semir Stilić - Hernan Rengifo. Przypomnijmy, że Kolejorz dotarł wówczas do 1/16 finału, gdzie odpadł po dwumeczu z Udinese Calcio.

Pierwsza ekstraklasowa korona Roberta

Lechici na krajowym podwórku nie zdołali zgarnąć najwyższego lauru i ustąpili w tabeli Wiśle Kraków oraz Legii Warszawa. Na osłodę został im jedynie Puchar Polski. Rok później, już pod wodzą Jacka Zielińskiego, poznaniacy nie mieli sobie równych. Lewandowski regularnie dziurawił siatki rywali. Z króla debiutów przerodził się w króla strzelców (18 trafień), po czym obrał kierunek na Zachód, przechodząc za 4,5 miliona euro do Borussii Dortmund. "Peszkin" pozostał w Poznaniu jeszcze rok, po czym również przeniósł się do Bundesligi.

Wielkopolscy obrońcy

Gdy cała Wielkopolska świętowała tytuł mistrza Polski w 2010 roku, Marcin Kamiński był jeszcze młokosem występującym przede wszystkim w Młodej Ekstraklasie. Dopiero Mariusz Rumak zaczął odważniej stawiać na stopera, co zaowocowało rozegraniem przez niego niemal pięciu pełnych sezonów w biało-niebieskich barwach. Obrońca VfB Stuttgart, który najprawdopodobniej pojedzie na mundial w zastępstwie za kontuzjowanego Kamila Glika, nie może się doczekać powrotu na Inea Stadion. - Czas spędzony w Poznaniu był dobry. Możliwość zagrania na tym boisku w koszulce reprezentacji jest ekscytująca. To wszystko trzeba jednak odłożyć na bok. Skupiam się na kadrze i chcę udowodnić trenerowi, że jeśli ostatecznie dostanę miejsce w kadrze na mundial, to ono mi się należy - skomentował.

Lech miał nosa do defensorów - ostatnio prawdziwą furorę w ostatnich kolejkach sezonu 2017/2018 zrobił na Wyspach Brytyjskich Jan Bednarek. Jego zimowy transfer do Southampton, opiewający na sumę 6 milionów euro, wszyscy eksperci oraz kibice zdążyli spisać na straty. Wychowanek Lecha znajdował się poza meczową "18" nawet w drużynie U-23.

Widząc fatalną postawę drużyny Świętych i realną groźbę degradacji, nowy szkoleniowiec Mark Hughes postanowił wyciągnąć stopera z głębokiej rezerwy na arcyważne starcie z Chelsea FC. Wprawdzie jego ekipa przegrała wówczas 2:3, ale obrońca wpisał się na listę strzelców i już do końca sezonu nie oddał miejsca w podstawowym składzie. Sztab szkoleniowy reprezentacji, na czele z trenerem Nawałką, gorąco liczy na to, że 22-latek będzie objawieniem także podczas mundialu.

Życie po Lewym

Siatka skautingowa Lecha zawsze była skuteczna w łowieniu dobrych napastników. Łukasz Teodorczyk spędził w klubie zaledwie 1,5 sezonu, ale zdążył w tym czasie zdobyć aż 24 gole w 50 meczach i na stałe znalazł się w orbicie zainteresowań Adam Nawałki. Pomimo kontrowersyjnych zachowań i wielu zawieszeń, "Teo" nadal zachwyca fanów - od 2016 roku w RSC Anderlechcie Bruksela.

Bartosz Bereszyński, Dawid Kownacki oraz Karol Linetty również liczą na przebicie się do podstawowego składu polskiej kadry. Cała trójka stawiała swoje pierwsze kroki w dorosłej piłce właśnie w Lechu, a dziś tworzy polską kolonię w Sampdorii Genua. Jednakże "Bereś" opuszczał Bułgarską w atmosferze skandalu.

Transferowi zaledwie 21-letniego wówczas obrońcy do warszawskiej Legii towarzyszyła atmosfera zbliżona do słynnego pozyskania Luisa Figo przez Real Madryt z FC Barcelony. Piłkarz przyznał nawet, że przy okazji jednego z polskich klasyków był lżony na wszystkie możliwe sposoby, a także stał się ruchomym celem dla krewkich kibiców Kolejorza.

Jego koledzy wybrali inną ścieżkę rozwoju kariery i postanowili kontynuować swoją przygodę z KKS-em, której szczytowym momentem było zdobycie mistrzostwa kraju w 2015 roku. Linetty ugruntował swoją pozycję jednego z najlepszych środkowych pomocników w lidze i przetarł szlaki Kownackiemu we Włoszech.

Co ciekawe, w kadrze Lechistów na sezon 2004/2005 znalazł się także Łukasz Fabiański. Nie zdołał rozegrać w barwach Kolejorza ani jednego spotkania, a w kolejnych rozgrywkach był już podporą Legii.

ZOBACZ WIDEO Chile nie jest drużyną, która nas mocno przetestuje

Źródło artykułu: