Odkąd w lutym Robert Lewandowski zakończył współpracę z Cezarym Kucharskim i zatrudnił Piniego Zahaviego, jego odejście z Bayernu Monachium stało się jednym z najgorętszych tematów w europejskiej piłce.
Każdy tydzień przynosi nowe informacje na temat przyszłości kapitana reprezentacji Polski, zmieniają się tylko nazwy klubów, z którymi łączony jest "Lewy". Tymczasem niezmienne pozostaje jedynie stanowisko Bayernu, które brzmi w skrócie: "Lewandowski nigdzie się nie wybiera".
Przy Saebener Strasse zwykle są niewzruszeni kolejnymi doniesieniami dotyczącymi trzykrotnego króla strzelców, ale środowa publikacja dziennika "Bild" zmusiła Uliego Hoenessa do stanowczej reakcji. Dobrze poinformowany z reguły tabloid podał, że Bayern złagodził swoje stanowisko i ustalił cenę za Polaka.
Według tej redakcji mistrzowie Niemiec mieliby się zgodzić na sprzedaż "Lewego" pod warunkiem, że kupiec wyłoży na stół 200 mln euro. Mało tego, "Bild" zdążył ogłosić, że ze względu na wysokie żądania Bayernu z walki o pozyskanie Lewandowskiego wypisał się Manchester United.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Styl WBA mi nie odpowiadał, ale robiłem co mogłem. Teraz chcę wrócić do PSG (cała rozmowa)
- Ta cena to kompletny nonsens. Robert nie zostanie sprzedany i będzie grał u nas w kolejnym sezonie. Wszystko już zostało powiedziane - stwierdził w rozmowie ze "Sky" Hoeness.
Robert Lewandowski jest zawodnikiem mistrza Niemiec od lipca 2014 roku. Jego dorobek w barwach Bayernu to 151 bramek i 35 asyst w 195 występach. Jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu.
Na mocy podpisanego w grudniu 2016 roku kontraktu jest najlepiej opłacanym zawodnikiem w historii Bayernu. W umowie nie ma jednak wpisanej klauzuli odejścia, więc zainteresowane Lewandowskim kluby (Chelsea, PSG czy Real Madryt) muszą najpierw dojść do porozumienia z Bayernem, ale Bawarczycy nie chcą słyszeć o sprzedaży swojej największej gwiazdy.
- Za każdym razem, jak pojawi się jakiś artykuł, że Robert Lewandowski chce od nas odejść, wyciągam z szafy jego kontrakt, patrzę do kiedy obowiązuje i spokojnie sobie dalej pracuję - zwykł mawiać Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu.