4 czerwca Kamil Glik doznał urazu więzozrostu barkowo-obojczykowego, który miał go wykluczyć z mundialu. Według pierwszej diagnozy obrońca AS Monaco kwalifikował się do operacji i miał pauzować co najmniej sześć tygodni. Glik robił jednak błyskawiczne postępy w rehabilitacji i już tydzień po niefortunnym upadku na treningu w Arłamowie miał w zasadzie pełen zakres ruchu i nie odczuwał bólu.
Poniedziałkowa konsultacja u wskazanego przez Monaco prof. Pascala Boileau'a potwierdziła, że Glik wraca do zdrowia w ekspresowym tempie. Francuski lekarz dał reprezentantowi Polski zielone światło do wyjazdu na mundial, a po wtorkowych testach dr Jacek Jaroszewski, lekarz drużyny narodowej zakomunikował, że Glik znajdzie się w kadrze na MŚ 2018.
Dumna z męża, który pokonał kolejną przeciwność losu, jest jego żona, Marta. "To był ciężki tydzień... Dziękujemy wszystkim za wsparcie i wiarę, że się uda! Mój Twardziel" - napisała partnerka piłkarza na Instagramie.
Pani Glik też dołożyła swoją cegiełkę do sukcesu męża. Odkąd obrońca reprezentacji Polski doznał urazu, mógł liczyć na wsparcie żony.
Marta i Kamil znają się już 23 lata, parą są od III klasy gimnazjum, a ślub wzięli w 2011 roku. Żona kibicuje mężowi nie tylko podczas domowych meczów Monaco, ale także na wyjazdach i w trakcie spotkań reprezentacji Polski. Glik wielokrotnie podkreślał, że to Marta jest prawdziwym architektem jego sportowych sukcesów.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kamil Glik pojedzie do Rosji. Tak przechodził testy sprawnościowe