Mistrzostwa świata 2018 jeszcze się nie rozpoczęły, a już mieliśmy pierwsze skandale. Najgłośniej było o imprezie Meksykanów, którzy po jednym z meczów towarzyskich zaprosili mnóstwo prostytutek, z którymi hucznie się bawili (więcej o tym przeczytasz TUTAJ). Niektórzy zawodnicy do dzisiaj błagają o przebaczenie swoje życiowe partnerki. Teraz sprawa jest znacznie poważniejsza i może na zawsze pogrążyć selekcjonera kadry Argentyny.
"Bomba" wybuchła za sprawą Gabriela Anello. To argentyński dziennikarz, który ma swój program w Radio Mitre. To on ujawnił, że Jorge Sampaoli miał molestować seksualnie kobietę, która pracuje dla argentyńskiej federacji.
Personalia pokrzywdzonej są owiane tajemnicą. Nie ma także żadnych dowodów na to, że doszło do takiego skandalu. Anello jednak twierdzi, że federacja o wszystkim wie, ale nie chce, by tuż przed mundialem afera wyciekła do mediów. Dlatego działacze uznali, że sprawę zamiotą pod dywan.
- Coraz częściej wątpimy, czy wszystkim zależy na sukcesach naszej reprezentacji. Codziennie dzieje się coś, co ma nam zaszkodzić. Wierzę w uczciwość Sampaolego. Wiem, jakim jest człowiekiem. Ta historia jest kłamstwo - komentuje prezes argentyńskiego związku, Claudio Tapia.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Litwa. Dawid Kownacki: Musimy twardo stąpać po ziemi. Na MŚ poziom będzie zupełnie inny
Na razie wszystko wskazuje na to, że afera rozejdzie się po kościach, dopóki nie znajdą się żadne dowody. Nie zmienia to jednak faktu, że plotki na temat selekcjonera na pewno zakłóciły spokój w drużynie Lionela Messiego i spółki.
Gabriel Anello, który wypuścił plotkę, już raz zasłynął w światowych mediach. Dwa lata temu Ezequiel Lavezzi wypadł ze składu Argentyny na mecz z Kolumbią. Dziennikarz poinformował, że spowodowane to było faktem, że palił marihuanę. Ta informacja nigdy nie została przez nikogo potwierdzona.