Pierwszy mecz będzie niezwykle istotny dla obu drużyn. Choć reprezentacja Polski losowana była z pierwszego koszyka, to nie jest zdecydowanym faworytem grupy H. Wygrana nad Senegalem doda pewności siebie Biało-Czerwonym. Z takim samym nastawieniem do turnieju przystępuje afrykański zespół, który chce zapisać się w historii swojego kraju i pobić wyczyn pokolenia z 2002 roku. Wtedy Senegal udział w mundialu zakończył na ćwierćfinale.
Największym zagrożeniem dla Polaków będzie Sadio Mane. W kadrze Senegalu ma podobny status, jak w ekipie Biało-Czerwonych Robert Lewandowski. - Mane jest wyjątkowy i nie może być porównywany do żadnego innego gracza reprezentacji Senegalu. On może zrobić różnicę - powiedział trener Aliou Cisse.
- Już teraz jest jednym z najlepszych zawodników na świecie i gra w topowym europejskim klubie. To absolutnie wyjątkowy piłkarz, który jest bardzo nieprzewidywalny - chwali swój największy atut Cisse. Mane w ostatnich dwóch latach wykonał spory postęp, ale mimo to nie zmienił się. - Jest równie skromny jak wtedy, gdy spotkałem go na igrzyskach olimpijskich w 2012 roku - rzucił Cisse.
Selekcjoner Senegalu w samych superlatywach wypowiada się o Mane, ale jednocześnie przestrzega przed pozostałymi piłkarzami. - Senegal to nie tylko Mane. Wokół niego mamy świetny zespół i to dla niego działa na plus - dodał szkoleniowiec zespołu z Afryki.
Senegalczycy chcą zapisać się w historii mundialu. Dla tego kraju będzie to dopiero drugi start na największej piłkarskiej imprezie, ale mimo to mają wysokie aspiracje. - Jestem pewien, że Senegal, Nigeria lub inny zespół będzie w przyszłości w stanie wygrać mistrzostwa świata. Nie mamy żadnych kompleksów. Możemy oglądać afrykańskich piłkarzy w najlepszych europejskich drużynach. Potrzebujemy jedynie więcej afrykańskich trenerów - przyznał jedyny czarnoskóry szkoleniowiec na mundialu.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Dziennikarz z Senegalu podkreślił mocną stronę swojej kadry. "Możecie mieć kłopoty"