Michał Kołodziejczyk, WP SportoweFakty: Ma pan wytłumaczenie tego, co się stało w meczy z Senegalem?
Maciej Rybus, reprezentant Polski: Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Chcieliśmy zdobyć punkty, dobrze zacząć turniej, a wyszło odwrotnie. W skrócie: graliśmy źle, nie stworzyliśmy sobie dobrych sytuacji, a dwa gole przeciwnikowi po prostu podarowaliśmy.
[b]
Senegalczycy bardzo cofnęli się pod swoją bramkę?
[/b]
Przez pierwsze dziesięć minut. Ale cały mecz dawali nam rozgrywać i widzieli, że nic z tego nie wynika. Graliśmy przez środek, wymienialiśmy bez sensu podania, które nie budowały niczego dobrego. Ustawienie na papierze mieliśmy niby odważne, ale choćby liczba strzałów na bramkę Senegalu świadczy o tym, że niewiele z tego wyszło. Nic z akcji nie stworzyliśmy.
A Senegal?
Też nie. Widać było, że obu drużynom brakuje odwagi, by śmiało zaatakować. Oni nie chcieli i my nie chcieliśmy. Jakby jedni czekali na ruch drugich. Rykoszet Thiago Cionka i pierwsza bramka dodała im skrzydeł.
W szatni wszyscy przygnębieni?
Smutni. Ale zostały dwa mecze i wszystko w naszych nogach i głowach. Właśnie - głowach, bo w meczu z Senegalem nie było ich na boisku. Podniesiemy się. Drugi mecz będzie jednak trudniejszy, bo Kolumbia jest silniejsza od Senegalu. To będzie jednak dla nas finał. Musimy od pierwszej minuty zaatakować. W Moskwie nie pokazaliśmy tego, co umiemy. Byliśmy zagubieni.
[b]Rozmawiał w Moskwie Michał Kołodziejczyk
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Taktyczne błędy kadrowiczów. "To nie jest zawodnik do rozgrywania"
[/b]