Mundial 2018. Portugalczycy w opałach. Ronaldo spakował Marokańczyków

PAP/EPA / PAULO NOVAIS  / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo (z lewej)
PAP/EPA / PAULO NOVAIS / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo (z lewej)

Bezbarwny występ Portugalczyków. Cristiano Ronaldo zapewnił zwycięstwo 1:0 nad Marokiem i odesłał rywali do domu. Z przebiegu spotkania mistrzowie Europy nie zasłużyli na komplet punktów.

- Nie jesteśmy drużyną jednego zawodnika - podkreślał przed meczem trener Portugalczyków Fernando Santos. Czyżby? Joao Moutinho pomógł dośrodkowaniem, ale to Cristiano Ronaldo znowu pokazał swoją wielkość. Uruchomił windę, wyszedł w górę i już w 4. minucie główkował do siatki. Piąte uderzenie na MŚ, czwarty gol w drugim występie. Króla strzelców poznamy chyba szybciej niż ktokolwiek się spodziewał.

Odliczając działalność Ronaldo, Portugalczycy praktycznie nie zagrażali Marokańczykom. Najlepszą okazję, gdzieżby inaczej, stworzył gwiazdor Realu Madryt. Zaserwował idealną piłkę Goncalo Guedesowi i mógł tylko burknąć na kompana, że pozwolił Munirowi El Kajouiemu zainterweniować. Przynajmniej jako pierwszy po Ronaldo przymierzył celnie podczas mundialu.

Nawet pomimo straconego gola, zawodnicy Herve Renarda nieźle radzili sobie w obronie. Odrobili pracę domową, ledwie raz pozwolili, by Ronaldo zademonstrował próbkę geniuszu. Z przebiegu spotkania mogli się zresztą zdecydowanie bardziej podobać. Piłka im nie przeszkadzała, wiele razy bezkarnie wdzierali się w szesnastkę. Mbark Boussoufa czyścił środek pola, Hakim Ziyech nadawał rytm atakom, Nordina Amrabata na długo popamięta Raphael Guerreiro, nie tylko za sprawą szarpaniny, zakończonej śladami na brzuchu Portugalczyka.

Skrzydłowy, który po zderzeniu z murawą w pierwszym meczu na moment stracił kontakt z bazą, szybko zrzucił kask zabezpieczający głowę i bez opamiętania kręcił rywalem. Wspierał go Nabil Dirar, prawy korytarz pozostawał otwarty 90 minut. Brakowało za to egzekutora. W tę rolę próbował wcielić się Medhi Benatia. Filar defensywy na wstępie strzelił w Rui Patricio, innym razem spóźnił się o milisekundy.

Marokańczycy znowu spisywali się bardzo dobrze. Na inaugurację pechowo, po golu samobójczym w doliczonym czasie, przegrali 0:1 z Iranem. Z Portugalią ich zapędy hamował znakomity Patricio. O ile Ronaldo odegrał kluczową rolę (głównie ze względu na bramkę), o tyle z bramkarzem nie mógł się równać. Golkiper w fenomenalny sposób zatrzymał strzał głową Younesa Belhandy, przez całą połowę nie narzekał na nudę. Non stop kotłowało się w jego polu karnym - Benatia przesadził z siłą, Ziyech z wolnego przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

Wyrachowani mistrzowie Europy nie udawali, że jeszcze zależy im na zdobyczach. Momentami byli przyparci do muru, broni się prawie całą jedenastką. Gdy w ogóle przedostali się na drugą połowę, to grali nieporadnie. Co najwyżej straszyli gołębie, nawet Ronaldo z wolnego uderzył w środek muru, a po chwili w żałosny sposób wyłożył się w polu karnym. Portugalczycy marzyli o prysznicu, nie szło im nic, słabli w oczach i mieli ogromne szczęście, że Marokańczycy prezentowali się wyśmienicie, ale do czasu strzału. Piłki meczowe zmarnowali Benatia i Ziyech. Lwy Atlasu jadą do domu, choć zdobyli serca kibiców.

Portugalia - Maroko 1:0 (1:0)
1:0 - Cristiano Rolando 4'

Portugalia: Rui Patricio - Cedric Soares, Pepe, Jose Fonte, Raphael Guerreiro, Bernardo Silva (59' Gelson Martins), William Carvalho, Joao Moutinho (89' Adrien Silva), Joao Mario (70' Bruno Fernandes), Goncalo Guedes, Cristiano Ronaldo.

Maroko: Monir El Kajoui - Nabil Dirar, Mehdi Benatia, Manuel da Costa, Achraf Hakimi, Karim El Ahmadi (86' Faycal Fajr), Mbark Boussoufa, Nordin Amrabat, Younes Belhanda (75' Mehdi Carcela), Hakim Ziyach, Khalid Boutaib (69' Ayoub El Kaabi).

Żółte kartki: Silva (Portugalia) oraz Benatia (Maroko)

Sędzia: Mark Geiger (USA)

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. "Milik krzyczał na Lewandowskiego, machał rękami"

Źródło artykułu: